MVP sezonu zasadniczego w drugiej kwarcie chciał zablokować Trevora Arizę, ale skrzydłowy zamiast oddać rzut, wykonał tylko "pompkę". Stephen Curry nadział się na gracza Houston Rockets, przeleciał nad nim i niefortunnie spadł na parkiet. Cała sytuacja wyglądała dramatycznie. - Nie wiedziałem, że on akurat będzie nade mną. To nie było zamierzone zagranie, ani nic w tym stylu - komentował Ariza.
[ad=rectangle]
Cały koszykarski świat zamarł w niepokoju. Szczęśliwie wszystko skończyło się tylko na strachu. 27-latek był zdolny do kontynuowania gry i ponownie wybiegł na parkiet już w trzeciej odsłonie. Jego pierwszy rzut nie doleciał do kosza, dwa kolejne zostały zablokowane, ale ostatecznie zdobył 23 punkty (7/18 z gry, 6/13 zza łuku). - Potrzebowałem kilku minut, by powrócić do właściwego rytmu gry - mówi Curry.
- Mogło być o wiele gorzej.
Czuję się całkiem dobrze. Jestem rozczarowany, że przegraliśmy, ale przede wszystkim jestem wdzięczny, że wyszedłem z tego wszystkiego stosunkowo bez szwanku - dodaje Stephen Curry.
Stephen Curry takes a hard fall. https://t.co/bxh7vPWFDq
— RealGM (@RealGM) May 26, 2015
Publika w Houston to najgorsze buractwo w NBA , jak Stefek wracal Czytaj całość