Pierwsze spotkanie o brązowy medal było bardzo zacięte, ale to radomianie w końcówce zachowali więcej zimnej krwi i objęli prowadzenie w serii 2-0. - W pewnym momencie wygrywaliśmy dwoma punktami i zaczęło nam się układać, gdyż złapaliśmy swój rytm. Kiedy wydawało się, że wszystko będzie dobrze to Rosa niestety złapała wiatr w żagle. Nie starczyło nam czasu, dlatego jest 1:0 dla radomian. Jednak my do Radomia pojedziemy się bić o wyrównanie rywalizacji - mówił Michał Nowakowski.
[ad=rectangle]
Po środowej porażce trzecie miejsce na koniec sezonu mocno oddaliło się od Energi Czarnych. Czy w zespole odczuwany jest niesmak po dość nieudanym spotkaniu? - Oczywiście, że po takim meczu odczuwamy pewny niesmak. To był mecz u nas, w Hali Gryfia, gdzie bardzo nie lubimy przegrywać. Niestety stało się tak, jak się stało, a naszym zadaniem teraz jest to, by taki niesmak w niedzielę poczuła Rosa - stwierdził skrzydłowy.
W pewnym momencie drugiej połowy doszło do dość nieprzyjemnej sytuacji, kiedy obydwa zespoły wbiegły na parkiet i doszło do sporej przepychanki. Co tam się dokładnie stało? - Widziałem, że doszło do jakiejś przepychanki, kiedy w pewnej chwili, ktoś odepchnął Jerela bardzo agresywnie. Później widziałem tylko tłum ludzi z Rosy w koło, więc ciężko mi powiedzieć, co tam się dokładnie stało - powiedział nam 26-latek.
Energa Czarni, aby zdobyć brązowy medal muszą wygrać teraz dwa kolejne mecze, ale na pewno nie będzie to zadanie łatwe. Co trzeba poprawić, żeby to zadanie stało się realne? - Przede wszystkim do poprawy są zbiórki, musimy zastawiać i nie dawać im rzucać łatwych punktów spod kosza. W tym meczu niestety nam się to nie udawało zbyt dobrze, a to świadczy chyba o tym, że nie byliśmy do końca należycie skoncentrowani - zauważył zawodnik.
- Niedzielny mecz w Radomiu jest dla nas meczem o wszystko. Będziemy się bić, gryźć parkiet i postaramy się wygrać. Ja sam nigdy o taką stawkę nie grałem, dlatego zrobię wszystko, żeby ten brązowy medal zawisł mi na szyi - dodał na zakończenie Nowakowski.