Przed trzecim meczem finałowym zastanawiano, którego z zawodników drugiego planu uruchomią trenerzy aby wygrać wtorkowe starcie. I choć Miodrag Rajković świetnie wprowadził do gry Nemanję Jaramaza, PGE Turów Zgorzelec przegrał w hali CRS ze Stelmetem Zielona Góra 77:80.
[ad=rectangle]
Zielonogórzanie świetnie wyeliminowali z gry Mardy'ego Collinsa, który ostatecznie zakończył spotkanie z dorobkiem tylko czterech punktów oraz skutecznością 1/7 z gry i tym samym zmusili zgorzelczan do szukania innych opcji w ataku. Lekiem na problemy w ataku okazał się być wspomniany Jaramaz. Do przerwy Serb zdobył tylko trzy punkty, ale po zmianie stronie pokazał swoje wielkie umiejętności strzeleckie.
Przy stanie 69:59 dla Stelmetu, Jaramaz najpierw rzucił z dystansu, a następnie zagrał akcję dwa plus jeden (69:65). Gdy dołożył kolejną trójkę, było już tylko 73:72 dla gospodarzy. Gospodarze odkuli się jednak czterema punktami i na około 20 sekund przed końcem PGE Turów był w bardzo trudnym położeniu. Wówczas jednak Jaramaz znowu popisał się kapitalnym rzutem - tym razem z ośmiu metrów, a następnie dołożył jeszcze dwa rzuty wolne (79:77).
Tym samym, najistotniejsze pytanie brzmi: dlaczego kluczowy rzut, mogący dać remis i dogrywkę, oddawał nieskuteczny tego dnia Collins, a nie będący w gazie Jaramaz? To już wiedzą tylko zawodnicy ze Zgorzelca.
- To był bardzo dobry mecz - zacięty i wyrównany do samego końca. Mieliśmy trochę mniej szczęścia, ale trzeba przyznać, że Stelmet zagrał bardzo dobrą koszykówkę. Kilka naszych strat spowodowało, że nasi przeciwnicy uciekli nam na dziesięć punktów. Staraliśmy się ich gonić i byliśmy blisko, ale się nie udało. To oni byli lepsi dlatego chcę im pogratulować - powiedział po zakończeniu spotkania serbski obrońca.
Trener Rajković wyciągnął z rękawa jednego ze swoich asów. Skuteczna postawa Serba pokazała, że głębia składu PGE Turowa jest naprawdę olbrzymia i nawet zatrzymanie najważniejszego gracza, Mardy'ego Collinsa, nie jest gwarantem sukcesu i zwycięstwa w meczu z mistrzem Polski. Jednocześnie jednak, 19 oczek Jaramaza, a także 22 punkty Damiana Kuliga nie dały zwycięstwa zgorzelczanom.
Stelmet zagrał bowiem zespołowo, skutecznie zarówno zza łuku, jak i bliżej kosza i ponownie obronił halę CRS w tym sezonie. Tym samym wysłał jasny sygnał PGE Turowowi i trenerowi Rajkoviciowi, że jeden as z rękawa to za mało. Serb musi więc znaleźć receptę na to, jak ponownie uruchomić swoich kluczowych graczy (Collinsa oraz Michała Chylińskiego - we wtorek dziewięć punktów i tylko 2/9 z gry), a jednocześnie ponownie mieć w zanadrzu kogoś takiego, jak Jaramaz.
Mam jednak nadzieję, że dzisiaj nie pozwolą mu na zbyt wiele. Tak samo jak Kuligowi. Czytaj całość