Energa Czarni po raz trzeci w historii klubu zdobyli brązowy medal. Słupszczanie w "małym finale" pokonali Rosę Radom, mimo że pierwsze spotkanie przegrali na własnym parkiecie. Później jednak wygrali dwa kolejne mecze.
[ad=rectangle]
- Najważniejsze, że udźwignęliśmy tę presję i mamy upragniony brąz. Bardzo mocno na to pracowaliśmy przez cały sezon, który był długi. Nie wyobrażam sobie tego, że zajęlibyśmy czwarte miejsce. Bardzo współczuję Rosie Radom, ale my z tego korzystamy - zaznacza Jarosław Mokros, jeden z bohaterów Energi Czarnych Słupsk.
Skrzydłowy podkreśla, że kluczem do końcowego sukcesu była gra zespołowa. - Mieliśmy taką drużynę, w której każdy wnosił swoją cegiełkę. Mantas Cesnauskis miał swoje wielkie chwile ze Śląskiem, Karol Gruszecki również świetnie grał, Jerel, a także ja coś dołożyłem. Każdy z nas zbudował ten sukces - mówi Mokros.
Początek sezonu nie należał jednak do udanych. Zespół prezentował się kiepsko, ale działacze w porę zrobili zmiany, które przyniosły efekt. Dojście Jerela Blassingame'a, Drago Pasalicia i Donaldasa Kairysa zmieniło oblicze drużyny.
- Nie miałem chwili zwątpienia w nasz zespół w trakcie tego sezonu. Początek rozgrywek zawsze jest trudny. Najważniejsze jest jednak to, jak się kończy, a nie jak się zaczyna. Warto o tym pamiętać. Od momentu dojścia do zespołu Blassingame'a i Pasalicia mieliśmy niesamowitą serię zwycięstw. Graliśmy bardzo zespołowo i to przynosiło dobre efekty - ocenia zawodnik.