Jakub Artych: Podpisałeś kontrakt z Legią. Spodziewałeś się kilka miesięcy temu, iż tak ułoży się twoja przyszłość?
Marek Szumełda-Krzycki: Szczerze? Nie miałem zielonego pojęcia. Skupiałem się tak na prawdę na rehabilitacji i treningach, nie myślałem o przyszłym sezonie.
[ad=rectangle]
Wiem, że w okresie rehabilitacji bardzo mocno pracowałeś. Był to trudny czas dla ciebie?
- Był o tyle trudny, że walczyłem sam ze sobą. Ciężko było się pogodzić z tym, że po raz kolejny muszę przez to przejść. Miałem jednak motywacje ze strony przyjaciół i rodziny. Pytałem wielu osób co by zrobili na moim miejscu i każdy mi odpowiadał, że jeśli graliby w kadrach młodzieżowych czy w I lidze i robili to z powodzeniem w młodym wieku tak jak ja, to nie poddali by się. Ja też nie zamierzam. Przepracowałem ten okres naprawdę dobrze i pod okiem świetnego specjalisty z piłkarskiej Legii - Pawła Bambera.
Kiedy pojawiła się oferta z Warszawy?
- Byłem w kontakcie z trenerem Spychałą praktycznie przez cały poprzedni sezon. Nie wiedziałem czy będzie on w Legii czy Pruszkowie, czy jeszcze gdzie indziej. Trener wiedział na co mnie stać i chciał pomóc. Mogę mu podziękować, że widział mnie w składzie Legii. Ofertę dostałem niedawno i szybko się zdecydowałem. Teraz będę mocno pracował, żeby się odwdzięczyć i walczyć za każdym razem gdy dostanę szanse gry.
To prawda, iż zainteresowane tobą były również kluby z Tauron Basket Ligi?
- Tak, natomiast to nie było nic konkretnego. Wiedziałem tylko, że pytała o mnie Polpharma.
Czy osoba trenera Michała Spychały była decydująca przy wyborze Legii?
- Zdecydowanie. Znam jego etykę pracy i filozofię gry. Pewnie z tym zestawieniem osób, gra będzie wyglądała inaczej, niż w Zniczu, kiedy zrobiliśmy czwarte miejsce. Jestem natomiast pewien, że będziemy poukładanym zespołem i mam nadzieję, że tym razem będziemy na pierwszym miejscu. Wszystko w naszych rękach, nogach a przede wszystkim głowach.
[b]
Porozmawiajmy o sprawach czysto sportowych. Zdajesz sobie sprawę, iż presja w tym sezonie będzie olbrzymia?[/b]
- Jose Mourinho powiedział w jednym z wywiadów, że presję ma człowiek, który ma kilkoro dzieci, właśnie stracił pracę, a musi wyżywić całą rodzinę. My walczymy na boisku o zwycięstwo w każdym meczu i na tym się skupiamy. Wierzę, że damy radę.
W trakcie sezonu prawdopodobnie będziesz zmiennikiem Łukasza Wilczka. Nie boisz się rywalizacji z tak dobrym zawodnikiem?
- Czego tu się bać? To będzie mój kolega z drużyny (śmiech). Mam nadzieję, że będę mógł zdobywać doświadczenie u jego boku i wykorzystywać to w meczach. Po mojej długiej przerwie to jest dla mnie plus, że będę mógł trenować z takim zawodnikiem.
Celem Legii jest bez wątpienia wygranie I ligi. Jesteście faworytem?
- Będzie kilka mocnych zespołów. Liga zweryfikuje. My będziemy robić wszystko, żeby móc się cieszyć z awansu.
Rywalizacja na zapleczu TBL zapowiada się wyśmienicie. Bardzo mocne składy zbudowały zespoły z Krosna oraz Ostrowa Wielkopolskiego. Czujesz, iż może być to bardzo trudny i wyrównany sezon?
- Na pewno nie będzie łatwy. Większość zespołów buduje ciekawe składy, wielu zawodników już się ograło na zapleczu TBL. Kilku innych wróciło z ekstraklasy do 1 ligi, bo nie chcą siedzieć na ławce. Liga będzie dla nas zawodników zdecydowanie mocniejsza, a ciekawsza dla kibiców. Nic nie pozostaje jak tylko się cieszyć. Ja trafiłem do takiego zespołu, w którym wsparcie od kibiców będzie można odczuwać już od pierwszych treningów.