Oba zespoły oczywiście nie zajmują dwóch pierwszych pozycji na szczycie tabeli, jednak oba walczą o pierwszą czwórkę przed play-off. Zadanie niełatwe, ale jeżeli w pierwszej rundzie wiodło się świetnie, to dlaczego w rewanżowej miałoby tak nie być? Kotwica zajmuje bardzo wysokie trzecie miejsce w tabeli, a gospodarz niedzielnego meczu, AZS Koszalin jest trzy miejsca niżej. Różnice punktowe są jednak niewielkie i pokonanie bezpośredniego rywala do realizacji założonego celu byłoby bezcenne. - Kotwica to dobry zespół, który w tym sezonie przegrał tylko pięć spotkań, co daje im lepszą pozycje od nas, ale jak wiadomo derby rządzą się własnymi prawami - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl, zawodnik AZS Koszalin, Łukasz Diduszko.
AZS po słabym początku sezonu zmienił trenera i przez drugą część pierwszej rundy rozgrywek spisywał się wyśmienicie. Koszalinianie mieli nawet taką serię przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy to pokonali kolejno Energę Czarnych, PGE Turów i Polpharmę Starogard, czyli zespoły z pierwszej ósemki, a na dokładkę wygrali także z Atlasem Stalą. Rozluźnienie przerwą na przełomie roku spowodowało, że drużyna Jeffa Nordgaarda niespodziewanie przegrała z autsajderem ligi – Sokołowem Znicz Jarosław. - Dla nas był to niejako tylko wypadek przy pracy i musimy jak najszybciej zapomnieć o tej porażce i przygotować się na spotkanie z Kotwicą - przekonuje Diduszko.
Jednak u siebie AZS jest niezwykle mocny. Od momentu objęcia stanowiska trenera przez Nordgaarda, koszalinianie w hali przy ulicy Juliana Fałata jeszcze nie przegrali, a wygrali już siedem spotkań z rzędu. W Koszalinie przegrywały już takie drużyny jak Anwil Włocławek, Turów Zgorzelec, czy Polpharma Starogard Gdański. - Lubimy grać na własnym parkiecie i dlatego wygrywamy dzięki temu wiele spotkań. Mamy wspaniałych kibiców, którzy niejako utrudniają grę rywalom, tworząc z naszej hali teren, na którym gra się naprawdę ciężko - ocenia portalowi SportoweFakty.pl, Javier Mojica, najlepszy strzelec AZS.
Kotwica natomiast jest na fali wznoszącej i swój ostatni mecz przegrała już dawno, bo 22 listopada. Od tamtego momentu kołobrzeżanie wygrali pięć spotkań, w tym to najbardziej spektakularne, przeciwko Anwilowi we Włocławku. Mimo to, zespół trenera Sebastiana Machowskiego od 19 grudnia w lidze jeszcze nie grał. To daje aż 22 dni bez ligowego meczu, a wytrącenie z meczowego rytmu może nienajlepiej wpłynąć na postawę drużyny. - Możliwe, że ten fakt daje nam minimalną przewagę, ale trzeba pamiętać, że Kotwica nie próżnowała i w okresie okołoświątecznym przygotowywała się do meczu z nami, rozgrywając przy okazji kilka spotkań sparingowych - komentuje Diduszko.
Być może na mecz z AZS powróci kontuzjowany w ostatnim czasie Julien Mills, który jest najlepszym strzelcem ekipy z Kołobrzegu. Jednak paradoksalnie, brak tego zawodnika dobrze wpłynął na zespół, który po prostu gra lepiej i co najważniejsze – wygrywa. Korzysta z tego przede wszystkim Paweł Kikowski, który w meczach bez Amerykanina zdobywa średnio 17 punktów, przy zaledwie nieco ponad siedmiu punktach rzucanych w meczach, gdy Mills był w składzie.
Zwycięzca tego spotkania może na dobre zadomowić się w górnych rejonach tabeli i z optymizmem patrzyć w przyszłość. W pierwszym meczu tych zespołów górą był AZS, który wygrał 73:61. To sprawia, że Kotwica, oprócz pokonania rywala, będzie chciała odrobić straty z pierwszej potyczki, by w przypadku równej liczby punktów na koniec sezonu zasadniczego, być wyżej rozstawionym zespołem.
Mecz odbędzie się w niedzielę 11.01.2009 roku o godzinie 18:40 w hali Gwardia w Koszalinie, która znajduje się przy ulicy Juliana Fałata 34. Bezpośrednią relację z tego spotkania przeprowadzi TVP Sport.