Jakub Artych: W przerwie letniej zamienił pan Pruszków na Warszawę. Kiedy pojawiła się pierwsza oferta ze stolicy?
Michał Spychała: Po zakończeniu sezonu zaczęliśmy rozmowy i sprawy potoczyły się dosyć szybko.
[ad=rectangle]
Długo zastanawiał się pan nad tą ofertą, czy od razu był trener zdecydowany na poprowadzenie Legii?
- Bycie trenerem Legii było dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Ten zespół jest budowany z konkretnymi celami, ambicjami i perspektywami. Nie ukrywam, iż wysłałem swoje CV po I lidze. Liczyłem również w kontekście ekstraklasy, iż spróbuje swoich sił jako asystent w jakimś klubie. Klub z Warszawy był jednak najbardziej konkretny i potoczyło się to szybko.
Prowadzenie Legii, na dodatek w tak ważnym momencie jakim jest 100-lecie klubu to wielkie wyróżnienie. Nie boi się pan tego wyzwania?
- Nie mam żadnej bojaźni ani obawy. Zdaje sobie sprawę, iż ze względu na 100-lecie ten sezon będzie bardzo ważny. Informacja o tym, iż Legia musi awansować pojawia się wszędzie. Balon jest pompowany, ale nie jest to robione przez klub. My oczywiście nie będziemy wycofywali się z naszych planów. Niezależnie od możliwości przeciwników, od początku był przede mną postawiony jasny cel. Budowanie naszego składu oraz planowanie przygotowań było z myślą o awansie. Ja oraz zawodnicy zrobimy wszystko, aby ten cel zrealizować.
[b]
Czy pompowany balon przez media będzie w trakcie sezonu przeszkadzał Legii?[/b]
- Myślę, że nie będzie nam przeszkadzał. Wiadomo, że sezon jest długi i mogą zdarzyć się różne sytuacje, w tym kryzys drużyny. Stal Ostrów w poprzednich rozgrywkach miała serię bodajże pięciu wyjazdowych porażek, były to mecze z teoretycznie łatwiejszymi rywalami. Apogeum ich formy przyszło jednak w najważniejszym momencie i mogli cieszyć się z wygrania I ligi. Drużyna z Krosna też miała swoje problemy w środku sezonu. Nie chcemy zajmować się tym, o czym będą o nas pisać. Chcemy działać zgodnie ze swoim planem, będziemy to kontrolować. Jeśli coś nie będzie działać, zrobimy wszystko aby to poprawić. Chcemy zajść jak najwyżej.
Porozmawiajmy o transferach. W kontekście gry w Legii wiele spekulowano na temat Dawida Bręka czy nawet Tomasza Ochońko. Czy rzeczywiście obaj gracze byli na pana liście transferowej?
- Co do Dawida Bręka to się zgodzę. Jeśli chodzi o drugiego gracza to wiedziałem, że w klubie pozostanie Łukasz Wilczek. Z całym szacunkiem dla Tomka oczywiście, ale trzymanie dwóch zawodników, którzy lubią być przy piłce by się nie sprawdziło. Z tego co pamiętam Łukasz Wilczek miał podobny przypadek w Toruniu i to nie wypaliło. Rozgrywający musi mieć pewność, że to właśnie on będzie rządził i dzielił. Nie zmienia to faktu oczywiście, iż Tomek Ochońko jest świetnym graczem, który poprowadził Stal do wygrania I ligi.
Z Dawidem Brękiem rzeczywiście prowadziliśmy rozmowy. Był wysoko na mojej liście, gdyż uważałem, że poradzi sobie na pozycji numer 1 oraz 2. Dawid zdecydował się jednak na Krosno, widocznie oni zaproponowali mu lepsze warunki finansowe.
Do Legii szybko trafił Adam Linowski czy Marcin Kosiński. Co ci gracze będą w stanie dać drużynie z Warszawy?
- Można powiedzieć, iż zamiast Dawida Bręka wzięliśmy Marcina Kosińskiego. Myślę nawet, iż Marcin jest bardziej wszechstronnym zawodnikiem od Dawida, a na pewno bardziej doświadczonym. Marcin ma duże ambicje, chce pokazać, iż jego kariera może się jeszcze rozwinąć.
Adama natomiast prowadziłem od dwóch lat. W tym czasie miał bardzo dobre statystyki. Jest to gracz bardzo wszechstronny, niekonwencjonalny oraz o świetnej motoryce. Adam jest z Warszawy, więc jest to dodatkowy plus w kontekście finansów klubu. Jemu zależało, aby przyjść do Legii i walczyć o wysokie cele. Może nie będzie miał takich statystyk jak w poprzednim sezonie, ale na pewno będę mógł na niego liczyć.
Odważnym ruchem było na pewno sprowadzenie Marka Szumełdy-Krzyckiego, który od 3 lat nękany był przez kontuzje. Rozumiem, że dalej widzi pan w nim bardzo duży potencjał?
- Można stracić przygotowanie fizyczne, ale z czuciem koszykówki jest trochę jak z jazdą na rowerze - jak człowiek się nauczy to już się tego nie zapomina. Głęboko wierzę, iż określenie "nękają go kontuzje" jest już nieaktualne. Marek spełnia kryteria zawodnika, którego ja widzę na pozycji numer 1. Tak jak mówiłem wcześniej, nie chciałem tworzyć konfrontacji rozgrywających. Marek będzie oczywiście pracował, aby w ramach swoich możliwości dostać jak najwięcej szans gry. Jest to zawodnik, który ma swoje doświadczenie i gdyby nie kontuzje, to byłby na pewno dużo wyżej.
Muszę zapytać o Arka Kobusa. Jak dużo straci Legia bez 28-letniego skrzydłowego?
- Po moim przyjściu do Legii rozmawiałem z Arkiem. Ustaliliśmy jego rolę w drużynie, chciałem, aby grał na pozycji numer 3. Wiedziałem, że będzie to trudniejsze dla niego, gdyż w poprzednim sezonie, swoje najlepsze statystyki miał gdy był silnym skrzydłowym. Arek miał swoje wymagania finansowe i nie dogadał się z klubem. Od teraz będzie występował w ekstraklasie i życzę mu jak najlepiej. Czy będzie to duża strata dla nas? Nie chciałbym w tej kwestii wyrokować. Zbudowaliśmy taki skład, aby był jeszcze lepszy niż w poprzednim sezonie.
Waszym najgroźniejszym rywalem będzie z pewnością Miasto Szkła Krosno. Które drużyny oprócz teamu z Podkarpacia mogą zagrozić Legii?
- Na pewno Sokół Łańcut. Co prawda stracili trzech podstawowych zawodników ale Darek Kaszowski z pewnością znajdzie godnych następców. Pokazał to choćby przykład Krzyśka Jakóbczyka. W tym sezonie liga będzie dużo bardziej wyrównana niż ostatnio. Ciekawe transfery zrobiły zespoły z Gliwic oraz Tychów. Miasto Szkła bardzo rozszerzyło swój skład więc na pewno nie będzie łatwo. W kilku meczach będzie na prawdę ciężko a tabela może być spłaszczona. Wszystko i tak rozstrzygnie się dopiero za kilka miesięcy, pojedyncze porażki lub zwycięstwa nie będą miały znaczenia. Decydujące będą najważniejsze mecze w play-offach.