[b]
Karol Wasiek: Macie za sobą dwa tygodnie treningów. Co w tym czasie udało się osiągnąć? Nad jakimi elementami pracowaliście?
[/b]
Tane Spasev: Jak zapewne dobrze wiesz, na treningach pracujemy głównie z młodymi zawodnikami. Powiedziałbym, że nasz skład w 70-procentach jest zbudowany na bazie utalentowanych, perspektywicznych graczach. Część z nich nie ukończyła jeszcze 20 lat. Co możesz robić na treningach z tak młodymi zawodnikami? To proste. Trzeba skoncentrować się na podstawach. Trenujemy podania, poprawiamy technikę rzutów, pracujemy nad umiejętnym stawieniem zasłon, uczymy się ruchów bez piłki. Oczywiście do tego dochodzi praca nad przygotowaniem motorycznym pod okiem Piotra Szczotki.
Czyli koncentrujecie się na absolutnych podstawach koszykarskiego rzemiosła...
- Dokładnie. Dlatego zdecydowaliśmy się zacząć nasze przygotowania nieco wcześniej, niż pozostałe drużyny. Warto też odnotować, że w czerwcu przez dwa tygodnie pracowaliśmy już z tą grupą młodych zawodników. Wówczas starsi mieli wolne. To był dla nich taki przedsmak tego, co wydarzy się w sierpniu.
Reasumując, na treningach koncentrujemy się na kilku elementach. Mam tu na myśli - wdrażanie taktyki, uczenie się zachowań w obronie i w ataku, ale także podstawy koszykarskie, o których wcześniej mówiłem. Myślę, że inne zespoły poświęcają około 20-procent czasu na treningach na te podstawowe ćwiczenia. My poświęcamy około 40-procent.
[ad=rectangle]
Praca przebiega pomyślnie? Jest trener zadowolony z postępów?
- Oczywiście, ponieważ pracujemy ze zdolną młodzieżą. Trafili do nas zawodnicy, którzy mają predyspozycje do tego, aby w przyszłości zaistnieć na wysokim poziomie. Aczkolwiek ci chłopcy są jeszcze nieco przestraszeni nową sytuacją...
Co trener ma na myśli?
- Mam na myśli to, że oprócz ćwiczeń koszykarskich, trzeba pracować także nad sferą mentalną. Jest to wynik tego, że ci zawodnicy nie grali nigdy na takim poziomie. Oni grali w rozgrywkach II-ligowych. To duży przeskok. Uważam, że jeśli zamienią myśli o strachu na chęć pokazania się w dużej lidze przy sporej liczbie fanów to mogą osiągnąć naprawdę sporo. Proszę mi wierzyć, że nie boję się o ich umiejętności.
Dla tych zawodników ważne było to, że weszli do szatni, która jest ukształtowana. Jest dobra chemia, atmosfera, nie ma żadnych problemów.
Jak na nową sytuację zareagowali starci koszykarze?
- Starsi gracze akceptują swoje role, pomagają im. Dużo z nimi rozmawiają, wyjaśniają różne sprawy. Frasunkiewicz, Szczotka mają na nich dobry wpływ. Zostają z nim po treningach i pokazują, jak rozwiązać pewne sytuacje meczowe.
Taka praca z młodzieżą to chyba niezła lekcja cierpliwości dla trenera?
- Tak, to prawda. Nie ma co ukrywać, że poświęcamy tym zawodnikom sporo czasu, aby jak najszybciej dostosować ich do warunków Tauron Basket Ligi. Nawet kosztem zajęć taktycznych skupiamy się na tym, aby gracze opanowali podstawy. Bez tego nie mamy co nawet zabierać za taktykę. Inne drużyny mają pod tym względem łatwiej, bo skupiają się jedynie na przygotowaniu motorycznym i przyswajaniu myśli trenerskiej.
Nie chcemy narzekać. Powtarzam graczom, że teraz jest dla nich najważniejszy okres. Im ciężej będą pracować, tym dalej zajdą w sezonie. Mówię zawodnikom, żeby nie myśleli o tym, co było w przeszłości. Mają skupić się na teraźniejszości. Budujemy nowe Asseco Gdynia. Nie jesteśmy już drużyną, która gra w Eurolidze. Jesteśmy dumni, że możemy zakładać koszulki z logo tej drużyny, ale czas zacząć nowy rozdział.
Logo Asseco Gdynia wciąż jest rozpoznawalne w Europie?
- Oczywiście. To był powód, dla którego Anthony Hickey zdecydował się wybrać nasz klub. Tak samo jest z młodymi, polskimi koszykarzami. Oni dzwonią do nas i pytają, czy mogą u nas grać. To o czymś świadczy.