[b]
Wirtualna Polska: Pierwsze spotkanie w turnieju wywołuje dodatkową tremę? Są nerwy?[/b]
Adam Waczyński: Zdecydowanie. To jest normalne, bo EuroBasket to bardzo prestiżowy turniej. Chcemy wypaść jak najlepiej, więc nerwy również do tego dochodzą. Uważam, że dość szybko je opanowaliśmy i zaczęliśmy grać całkiem nieźle. Z każdą minutą zaczęliśmy się rozkręcać.
Aż przyszła połowa trzeciej kwarty, w której coś się zacięło. No właśnie - co poszło nie tak?
- Straciliśmy koncentrację. Kilka piłek straciliśmy w ataku i z tego rywale wyprowadzili łatwe kontrataki. Seryjnie zaczęli zdobywać punkty. Bardzo dobrze biegali do szybkiego ataku. Trzeba sobie powiedzieć, że Bośnia to ambitna drużyna, która nie przyjechała się położyć przed nami. Też chcieli wygrać.
Odetchnąłeś po ostatnim gwizdku?
- Bardzo! Styl w ogóle nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Chcieliśmy to osiągnąć za wszelką cenę. Byliśmy bardzo zmotywowani. Wiedzieliśmy, że pierwszy mecz może ustawić cały turniej. Na dzień dzisiejszy jesteśmy zadowoleni i będziemy brnęli po kolejne.
Czuliście presję?
- Psychicznie na pewno trochę odpuściło. Nie był to łatwy mecz, ale daliśmy radę. Cieszy nas fakt, że udało się dociągnąć spotkanie do samego końca.
Ze swojego występu możesz być chyba zadowolony?
- Dobrze mi się grało. Jestem tutaj po to, aby te rzuty wpadały. Jestem strzelcem i muszę trafiać. Cieszę się, że miałem okazję, aby się wykazać.
Na własnej skórze przekonałeś się o tym, że Bośniacy potrafią grać twardo. Co tam się wydarzyło pod koszem?
- Zderzyłem się z jednym z Bośniaków. Takie rzeczy się zdarzają. Nie ma co narzekać. Rywale grali bardzo twardo i agresywnie, ale odpowiedzieliśmy im tym samym.
Rozmawiał Karol Wasiek z Montpellier