Trójkolorowi nie tylko zdołali pewnie pokonać Turków, ale i i udowodnili, że potrafią pewnie wygrać mecz z silnym rywalem z minimalnym udziałem swojej największej gwiazdy, czyli Tony Parkera. W rolę lidera aktualnych mistrzów Europy wcielił się rzucający CSKA Moskwa Nando De Colo, autor 15 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst.
Pierwsza kwarta zwiastowała wielkie emocje. Wynik oscylował wokół remisu, a na swój poziom nie potrafił wskoczyć Parker. Lider Francuzów w całej pierwszej połowie nie potrafił zdobyć nawet punktu i mógł się pochwalić w tym czasie jedynie trzema asystami.
Pałeczkę przejął jednak wspomniany De Colo. Zawodnik z przeszłością w NBA robił z rywalami co chciał. Jego 8 punktów i 6 asyst w pierwszej połowie sprawiło, że Trójkolorowi na przerwę do szatni schodzili przy prowadzeniu 36:26.
Po powrocie do gry nic się nie zmieniło. Rozpędzeni gospodarze skutecznie punktowali rywali, którzy z każdą kolejną minutą bardziej tracili wiarę w zwycięstwo. Efektownie i szybko grający Francuzi ostatecznie wygrali bardzo pewnie, bo różnicą aż 23 "oczek".
Po stronie teamu znad Bosforu jedynie Ersan Ilyasova mógł pochwalić się dwucyfrową zdobyczą punktową, a do 14 punktów dołożył jeszcze 10 asyst.
Zupełnie nic nie wyszło z hucznie zapowiadanej rywalizacji rozgrywających, bowiem Parker i Ali Muhammed nie mogą zaliczyć sobotnich meczów do udanych. Francuz ostatecznie zakończył mecz z 5 "oczkami" i 3 asystami, z kolei naturalizowany Muhammed uzbierał 9 punktów i 5 asyst.
Spotkanie Francuzów z Turkami oglądało na żywo aż 26 135 fanów, co jest nowym europejskim rekordem frekwencji.
W Lille Francuzi wygrali swój szósty kolejny mecz i zachowali miano niepokonanych na turnieju.
Francja - Turcja 76:53 (17:18, 19:8, 23:14, 17:13)
Francja: De Colo 15, Lauvergne 12, Fournier 12, Batum 10, Gobert 7, Gelabale 6, Parker 5, Diaw 4, Jatih 4, Kahudi 1, Pietrus 0, Westermann 0.
Turcja: Illyasova 14 (10 zb), Muhammed 9, Aldemir 7, Erden 7, Korkmaz 6, Guler 5, Osman 5, Ozmizrak 0, Hersek 0, Mahmutoglu 0, Koksal 0, Savas 0.