Efektowny powrót Łukasza Pacochy do Spójni. "Kibice docenili naszą wolę walki"

Łukasz Pacocha po dziesięciu latach powrócił do Spójni. W środę zagrał pierwszy mecz przed stargardzką publicznością. Koszykarze z I ligi niespodziewanie ograli w sparingu AZS Koszalin a rozgrywający zdobył 29 punktów.

WP SportoweFakty: Zagraliście bardzo emocjonujący mecz i wygraliście z AZS-em Koszalin w sparingu 64:62. Takie sukcesy budują atmosferę.

Łukasz Pacocha: Po wcześniejszych porażkach zwycięstwo z takim przeciwnikiem, w ostatniej sekundzie, buduje atmosferę. Walczyliśmy, zagraliśmy na dobrej skuteczności. Dobrze broniliśmy i realizowaliśmy założenia. Bardzo dużo zdrowia nas ten mecz kosztował i rzeczywiście o to nam chodziło, żeby ci, którzy przyjdą poczuli emocje. Tym meczem chcieliśmy zaprosić kibiców na inaugurację I ligi.

Wielka radość wybuchła po decydującym rzucie Pawła Bodycha. Dostaliście owację, jakiej Spójnia przez kilka ostatnich lat nie otrzymała.

- Właśnie o to chodziło. Bardzo dziękujemy. Widocznie kibice docenili naszą wolę walki, zaangażowanie i ciężką pracę, którą zrobiliśmy. Mam nadzieję, że tak będzie w meczach ligowych.

Pana powrót do Spójni po latach również wypadł okazale. Pojawiła się dodatkowa motywacja na pojedynek z byłym klubem, czy raczej związana z pierwszym meczem przed stargardzką publicznością?

- Jestem całe życie zmotywowany. Tyle lat gram w koszykówkę, że nikt nie musi mnie motywować. Chcieliśmy zagrać dobre zawody i wyeliminować błędy, które przydarzyły nam się w Bydgoszczy. Obejrzeliśmy wideo i bardzo mnie cieszy, że wyciągnęliśmy wnioski. To zwycięstwo jest motywacją do dalszej pracy.

Łukasz Pacocha zamienił AZS Koszalin na Spójnię Stargard Szczeciński
Łukasz Pacocha zamienił AZS Koszalin na Spójnię Stargard Szczeciński

Co roku w okresie transferowym łączono pana z powrotem do Spójni. Faktycznie było zainteresowanie ze strony klubu przez ostatnie lata, czy to tylko spekulacje kibiców?

- Przez osiem lat prowadziliśmy jakieś rozmowy. Nie dochodziło do skutku. Teraz się udało. Zmieniły się moje plany życiowe i cieszę się, że tutaj jestem.

Zawsze był pan wiodącą postacią w I lidze. Teraz powrót do tych rozgrywek po roku spędzonym w Tauron Basket Lidze i chyba nic się nie zmieni?

- Nie patrzę na to w ten sposób. Chcę coś osiągnąć z drużyną. Moja ilość punktów i asyst nie ma znaczenia. Chcę dać zespołowi nie tylko punkty, ale coś więcej.

We wcześniejszych turniejach przegrywaliście z ligowymi przeciwnikami: Notecią Inowrocław i Astorią Bydgoszcz. Zaniepokoiło was to? Pomyśleliście, że coś się złego dzieje?

- Na pewno było to ostrzeżenie. Obejrzeliśmy wideo, przeanalizowaliśmy błędy. Mieliśmy w sumie dwa treningi żeby się poprawić. Jak widać dużo nam nie było trzeba.

Widzieliście też nowy zespół z Poznania, z którym graliście na początku przygotowań. W najbliższym sezonie w I lidze będzie pięciu beniaminków i wielu nowych koszykarzy, którzy nie są jeszcze znani a mogą stać się dobrymi zawodnikami.

- Liga zawsze weryfikuje. Możemy sobie mówić o celach, ale inne zespoły też zrobiły ciekawe składy. Po meczu w Poznaniu widać, że nikt się nie podda. Wygrywaliśmy trzydziestoma pięcioma punktami a zeszli na piętnaście. Każdy chce walczyć o zwycięstwo.

Na inaugurację I ligi pojedziecie do rezerw Rosy Radom. To zespół młody, ale bardzo mocny u siebie, co pokazał w poprzednim sezonie.

- Są młodzi, ale można już powiedzieć, że doświadczeni. Będzie paru zawodników z ekstraklasy z tego względu, że gramy w niedzielę. Jest to mocny zespół i będziemy się do niego w następnym tygodniu przygotowywać.

Play-offy w Stargardzie to cel realny, marzenie czy może plan minimum?

- Nie chcę mówić, czy to będą play-offy, czwórka. O utrzymaniu nie chcę mówić w ogóle, bo nie po to się gra w koszykówkę. Sezon zweryfikuje. Chcemy jak najwyżej zajść.

Rozmawiał Patryk Neumann

Komentarze (0)