Miał swoje pięć minut na EuroBaskecie - teraz zagra w Stelmecie. "Nie żałuję przenosin do tego klubu"
- Jestem graczem Stelmetu Zielona Góra i to jest dla mnie priorytet. Nie interesują mnie inne zespoły - mówi nam Mateusz Ponitka, który ma za sobą świetne występy w reprezentacji Polski podczas mistrzostw Europy.
WP SportoweFakty: Po dwóch latach przerwy wracasz do Tauron Basket Ligi. Masz już za sobą nawet debiut w nowych barwach. Jak czujesz się w zespole z Zielonej Góry?
Mateusz Ponitka: Bardzo pozytywnie. Pierwsze treningi mam już za sobą. Jesteśmy na etapie poznawania się. Cały czas się docieramy, ale wszystko jest w porządku. Podoba mi się.
Na papierze wyglądacie na bardzo mocnych.
- Mamy bardzo wyrównany skład. Gra się bardzo przyjemnie. Na tym to właśnie polega, aby walczyć z mocnymi zawodnikami na treningach. To jedyny sposób, aby podnosić swoje umiejętności.
Jaka ma być twoja rola w tym zespole?
- Myślę, że ona będzie się zmieniała w trakcie rozgrywek. Uważam, że będzie ona uzależniona od danego rywala, z którym będziemy się mierzyć. Na pozycjach 2-3 możemy grać wymiennie. Większość zawodników już znam, bo grałem z nimi w kadrze, czy w Asseco Prokomie Gdynia.
Wiem, że jeszcze przed przyjściem do Stelmetu Zielona Góra bardzo chwaliłeś sobie osobę Saso Filipovskiego. Jak układa się współpraca?
- Bardzo pozytywnie. Podoba mi się fakt, że trener Filipovski jest strasznie wymagający. Każdego dnia zwraca nam uwagę na pewne elementy koszykarskiego rzemiosła. Na tym to właśnie polega. Proszę mi wierzyć, że każdy z nas czegoś nowego uczy się przy Saso Filipovskim. Fajnie, że mamy okazję pracować z takim szkoleniowcem. Jestem przekonany, że nasza współpraca będzie się dobrze układała.
Przyjechałeś do Zielonej Góry podbudowany występami na EuroBaskecie?
- Szczerze? Nie zwracałem na to większej uwagi. Po prostu robiłem swoje. Powtarzałem to już w wielu wywiadach - dla mnie najważniejsze jest wygrywanie. To, co dzieje się poza parkietem, to nie jest już mój biznes. Cieszę się, że wygraliśmy więcej meczów niż na Słowenii. Fajnie, że wyszliśmy z grupy. Mieliśmy trochę pecha w losowaniu, bo trafiliśmy na Hiszpanów już w drugiej rundzie. Może, gdybyśmy trafili na innego rywala, to byśmy sobie poradzili i inaczej by to wyglądało?
Na początku sierpnia związałeś się umową ze Stelmetem Zielona Góra. Czy w trakcie mistrzostw po świetnych spotkaniach w twojej głowie nie pojawiła się myśl o tym, że mogłeś nieco poczekać z wyborem nowego klubu?
- Nie. Nie miałem w ogóle takich myśli. Dlaczego? Ponieważ na dzień dzisiejszy nie widzę takiego klubu, który mógłby mi zapewnić grę w Eurolidze w takim wymiarze czasowym, jak to będę miał w Stelmecie Zielona Góra. Oczywiście, o ile wywalczę sobie miejsce w drużynie, bo na to trzeba zapracować. Dla mnie priorytetem była Euroliga i dobry trener. Stelmet umiał to połączyć i to było dla mnie najważniejsze.