- Cieszę się z tego tytułu MVP, ale nie uważam, żebym robił coś wyjątkowego na boisku. Miła, sympatyczna nagroda, ale podchodzę do tego z dystansem. Robiłem dokładnie to, co lubię najbardziej. Jestem zdania, że każdy z nas dał z siebie maksimum w tym spotkaniu i każda na taką nagrodę zasłużył - przyznaje skromnie zawodnik.
Sławomir Sikora w starciu z AZS-em Koszalin na parkiecie spędził 17 minut. W tym czasie zanotował 11 punktów, pięć zbiórek, trzy przechwyty i asystę. - To jest właśnie moja gra. Dużo agresji, staram się wpędzić rywala w kłopoty. Czasami aż za bardzo chce i po prostu mi coś nie wyjdzie. Żywioł jest tym, co mnie cechuje. Nie zamierzam tego zmieniać - dodaje.
Gracz Trefla bardzo sobie chwali współpracę z Zoranem Marticiem, słoweńskim szkoleniowcem, który od tego sezonu przejął stery w sopockiej drużynie. Nowy trener jak na razie daje szansę każdemu z zawodników na zaprezentowanie swoich umiejętności. Nikogo nie faworyzuje.
- Trener Martić ma sporą wiedzę na temat koszykówki i ogromne doświadczenie. Widać to na każdym treningu. Zawodnicy mają spory respekt. Staramy się korzystać z jego rad, wskazówek - ocenia Sikora.
Zawodnikom dość szybko udało się zbudować pozytywną atmosferę, która ma wpływ na wyniki zespołu w meczach sparingowych. Sławomir Sikora przyznaje, że w drużynie nie ma żadnych podziałów.
- Gracze zagraniczni szybko wkomponowali się do drużyny. Z kolei młodzi zawodnicy zaakceptowali swoje role, ciężko pracują. Cieszy fakt, że nie ma żadnych podziałów, wszyscy jesteśmy drużyną. Idzie to w bardzo dobrym kierunku. Wiadomo, że sezon to nie to samo, co mecze przedsezonowe, ale z drugiej strony, te spotkania jednak jakoś odzwierciedlają poziom gry zespołu - wyjaśnia Sikora.