Gracze Zetkamy Doralu Nysy Kłodzko na inaugurację pierwszoligowych zmagań przegrali we Wrocławiu ze Śląskiem 54:66. Zapewne nie tak wyobrażał sobie pierwszy ligowy mecz trener kłodzkiej ekipy Marcin Radomski.
- Nie udała się nam inauguracja. Śląsk nieźle zagrał w obronie, ale my też gapiostwem i złą organizacją mu bardzo pomogliśmy, aby ta agresywna obrona przyniosła efekt - przyznał po meczu opiekun Zetkamy Doralu.
Co prawda po pierwszej połowie goście prowadzili ze Śląskiem 34:33, ale w drugiej części gry zupełnie nie radzili sobie z agresywnie broniącymi graczami WKS-u. Taka defensywa wrocławian sprawiła, że zawodnicy z Kłodzka popełnili aż 21 strat z czego 15 w drugiej połowie meczu.
- Niestety, ale za wiele akcji było granych nie tak jak sobie zakładaliśmy, co w efekcie prowadziło do zbyt wielu indywidualnych zagrań. To między innymi doprowadziło do tego że w drugiej połowie zrobiliśmy 15 strat - dodaje Radomski.
Kolejnym rażącym elementem w grze drużyny Zetkamy Doralu była nieskuteczność z linii osobistych - w całym meczu tylko 6/18 w tym fragmencie. - Jak do strat się dołoży jeszcze fakt że na przestrzeni 3 i 4 kwarty nie trafiliśmy chyba 8 osobistych, a w całym meczu 12, to przy takiej grze bardzo ciężko jest wygrać mecz - wylicza szkoleniowiec ekipy z Kłodzka.
- Szkoda tego meczu, bo mogliśmy inaczej rozpocząć ten sezon, tym bardziej, że wiem, że stać nas na dużo lepszą grę - zakończył trener zespołu Marcin Radomski.