Jednym z takich zawodników jest były gracz między innymi Polfarmexu Kutno, Kamil Maciejewski. To właśnie w zespole Jarosława Krysiewicza debiutował na pierwszoligowych parkietach. Nie był wówczas postacią wiodącą, ale po kilka minut w większości meczów otrzymywał. Dzięki temu miał okazję aby zyskać cenne doświadczenie, które pokazuje teraz. A przynajmniej pokazał w dwóch pierwszych meczach sezonu, walnie przyczyniając się zwłaszcza do zwycięstwa na otwarcie rozgrywek z SKK. Zawodnik swoje zrobił także w starciu z GTK, ale do sukcesu jego zespołowi trochę jednak zabrakło.
Noteć Inowrocław przegrała to spotkanie po dogrywce, choć w pierwszej połowie była stroną dominującą. W chwili obecnej powinna już mieć na swoim koncie dwie wygrane, ale musi się zadowolić zwycięstwem i porażką. - Zdecydowanie powinniśmy mieć już bilans 2-0. Początek spotkania pokazał, że mogliśmy wygrać z bardzo mocnym przeciwnikiem. Niestety po przerwie wyszliśmy na parkiet nieskoncentrowani, a doświadczeni zawodnicy z Gliwic wykorzystali nasz słabszy moment i potrafili odrobić całą stratę. Natomiast w samej końcówce meczu zabrakło doświadczenia i troszkę szczęścia - podsumował starcie z GTK 23-letni rozgrywający.
Start rozgrywek jest jednak dla samego zawodnika bardzo udany. W zeszłym sezonie nie był on bowiem wcale postacią pierwszoplanową inowrocławskiej ekipy. Tymczasem na chwilę obecną jest jej najlepszym zawodnikiem, notującym po dwóch meczach średnie rzędu 12,5 punktu, 7 zbiórek i 5 asyst. To wszystko składa się na średni eval równy 19,5. To z kolei plasuje go w tym momencie na drugim miejscu w gronie wszystkich pierwszoligowców. Co o swojej dyspozycji myśli sam zainteresowany? - Myślę, że jest to wynik mojej osobistej pracy nad samym sobą i swoim organizmem przed sezonem. Cała reszta to z pewnością zaufanie od trenera Łukasza Żytko oraz mobilizacja, jaką daje fakt wywalczenia przez drużynę awansu do I ligi - podkreśla zawodnik.
Teraz przed Notecią trudny sprawdzian, a mianowicie starcie w Radomiu z koszykarzami ACK UTH Rosy. W pierwszej kolejce zaprezentowali się oni bardzo dobrze, pewnie pokonując Spójnię. Z kolei w meczu numer dwa otrzymali srogą lekcję w Łańcucie, przegrywając aż 48:82. Zapewne w meczu z beniaminkiem będą chcieli poprawić sobie humory, odnosząc drugą wygraną w sezonie. Maciejewski oraz jego koledzy z drużyny nie zamierzają się jednak przed przeciwnikiem położyć. - Jesteśmy świadomi swoich możliwości i za każdym razem walczymy o zwycięstwo. Nie ważne czy to na wyjeździe, czy u siebie. Poprzednimi spotkaniami udowodniliśmy i daliśmy sygnał reszcie stawki, że nie będziemy w tej lidze chłopcami do bicia - zakończył gracz Noteci.