Dawid Słupiński: Zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać w I lidze

Znicz Basket Pruszków po trzech spotkaniach rozegranych w pierwszej lidze ma na koncie komplet zwycięstw. Przed sezonem sporo mówiło się, że gracze Marka Zapałowskiego mogą zająć niższe miejsce w tabeli, ale jak na razie spisują się bardzo dobrze.

Za nami już cztery kolejki I ligi. Znicz Basket rozegrał jednak jeden mecz mniej, gdyż z beniaminkiem z Kłodzka zmierzy się 28 października. Pruszkowianie nie mieli bić się w tym sezonie o te najwyższe cele, ale jak do tej pory pokazują, że poddawać się nie zamierzają i schodzić ze zwycięskiej ścieżki także nie chcą.

Przewidywania, że Znicz Basket będzie słabszy niż rok temu brały się głównie z tego, że przed sezonem w Pruszkowie doszło do wielu roszad kadrowych. Tymczasem nowi gracze, lub ci co pozostali, bardzo dobrze zastępują takie nazwiska jak Adam Linowski, Marcin Kowalewski, czy Adam Kaczmarzyk, a najlepiej spośród nich nie spisuje się wcale Filip Put, czy Damian Janiak, a pozyskany z drugoligowej Noteci Inowrocław Dawid Słupiński.

WP SportoweFakty: Po trzech meczach macie na koncie trzy zwycięstwa. Czy spodziewałeś się tak udanego początku w wykonaniu swoim i kolegów?

Dawid Słupiński: Tak naprawdę, to zupełnie nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Jest to dla mnie nowe miejsce, pierwszy raz konkuruję z zawodnikami z pierwszej ligi. Muszę przyznać, że moje indywidualne osiągnięcia, jak i drużynowe, są bardo satysfakcjonujące.

Twój nowy klub przed sezonem przeszedł prawdziwą rewolucję kadrową i w teorii mieliście być słabsi, jednak radzicie sobie jak na razie bardzo dobrze. O co tak naprawdę walczycie w obecnym sezonie?

- Nikt nie dawał nam większych szans przed rozpoczęciem rozgrywek, a z każdym meczem udowadniamy, że nie powinno się nas lekceważyć. Myślę, że zagranie w play-off w tym sezonie jest w naszym zasięgu.

Co jest waszą największą siłą?

- Być może "na papierze" nie wyglądamy tak rewelacyjnie jak pozostałe ekipy, ale nasza siła tkwi w drużynie. Wspieramy się na boisku, słuchamy rad trenera i to wszystko pozwala nam wygrywać.

W ostatnim spotkaniu zmierzyliście się z beniaminkiem z Poznania i wygraliście po męczarniach. Spodziewaliście się aż tak trudnej przeprawy?

- Biofarm wygrał już 2 spotkania w tym sezonie. Zawodnicy tego klubu pokazali, że potrafią wygrywać i nie boją się żadnego przeciwnika. My jednak byliśmy w 100% skupieni, jak przed każdym innym meczem, dzięki czemu odnieśliśmy zwycięstwo.

Po pierwszych spotkaniach jesteś najlepszym zawodnikiem Znicza Basket, choć musiałeś przejść tzw. przeskok do ligi wyżej. Jakie twoim zdaniem są różnice pomiędzy pierwszą a drugą ligą?

- Pierwsza liga jest bardziej zaawansowana taktycznie. Na zwycięstwo musi pracować cała drużyna. W drugiej lidze natomiast dwóch, trzech dobrych graczy mogło zrobić wystarczającą różnicę, aby wygrywać. Druga liga nie jest w pełni tak profesjonalna jak pierwsza, więc bycie zawodnikiem wyróżniającym się nie jest szczególnie trudne. Natomiast by być równie wysoko postrzeganym w pierwszej lidze, trzeba się zdecydowanie dużo bardziej napocić.

Już w środę zmierzycie się z Legią, która ostatnio przegrała w Krośnie. W czym upatrujecie swoich szans w tym starciu? Czy o zwycięstwie w tym meczu może zadecydować przewaga parkietu?

- Mecz zawsze zaczyna się od stanu 0:0 i wygrywa lepszy zespół. Gramy u siebie w hali, gdzie jak na razie nie przegraliśmy meczu i mam nadzieję, że tak zostanie. Granie na własnym parkiecie zawsze dodaje pewności siebie. O zwycięstwie może nie zadecyduje, ale ten fakt na pewno będzie nam pomagał.

Jakie są twoim zdaniem mocne i słabe strony Legii?

- Legia Warszawa ma bardzo zbilansowany i doświadczony skład. Drużyny tego kalibru wykorzystują najmniejsze błędy i potknięcia, a to na pewno przemawia na ich korzyść. Jedną ze słabych stron Legii jest powrót do obrony. Nasza drużyna ma w szeregach kilku młodych i szybkich zawodników, dzięki którym będziemy szukać punktów w kontrze.

Dla Ciebie będzie to zapewne szczególne wyzwanie, bo pod koszem Legii aż roi się od pierwszoligowych wyjadaczy...

- Podkoszowi Legii są bardzo solidni, ale jak pokazał mecz w Krośnie, istnieje sposób na ich zatrzymanie. W meczu przed sezonem udało nam się z nimi wygrać. Ja osobiście dołożę wszelkich starań, aby powtórzyło się to w środę. Co więcej, jestem pewny, że każdy z nas da z siebie wszystko. Legia czuje zapewne presję po przegranej z Miastem Szkła, a my jesteśmy na tzw. "fali", więc mamy szansę na zwycięstwo.

Czego ci życzyć na dalszą część rozgrywek?

- Na pewno zdrowia. Dla każdego sportowca to właśnie ono jest priorytetem. Gdyby dorzucić do tego odrobinę szczęścia, to będę w pełni usatysfakcjonowany.

Rozmawiał Dawid Siemieniecki.

Komentarze (0)