Chorwat z Trefla: Popełniłem błąd. Biorę winę na siebie

Josip Bilinovac w ostatniej akcji regulaminowego czasu popełnił stratę i jego zespół stracił możliwość zdobycia punktów. W dogrywce lepsi okazali się Akademicy.

- Przy wyniku 69:69 nasz trener poprosił o czas. Mieliśmy rozrysowaną akcję, którą miał kończyć Tyreek Duren. On był dysponowany najlepiej z nas i jemu mieliśmy przekazać piłkę. Niestety, akcja nie potoczyła się tak, jak zaplanowaliśmy. Popełniłem błąd. Chciałem podać piłkę do Grega Surmacza, ale zrobiłem to niedokładnie. Po tym niestety zabrzmiała końcowa syrena i była dogrywka. Winę biorę na siebie - mówi Josip Bilinovac, chorwacki rzucający, który w tym meczu był najlepszym strzelcem w zespole żółto-czarnych. Zdobył 19 punktów, pięciokrotnie trafiając z dystansu.

To po jego rzucie sopocianie prowadzili na trzy minuty przed końcem siedmioma punktami i wydawało się, że spokojnie dowiozą zwycięstwo do samego końca.

- Uważam, że nieco straciliśmy koncentrację, która spowodowała, że zaczęliśmy popełniać proste, a czasami nawet dziecinne straty. Takie rzeczy nie mogą się nam zdarzać, jeśli marzymy o zwycięstwach - komentuje gracz.

Mimo wszystko Trefl Sopot pokazał znacznie lepszą twarz w spotkaniu z AZS-em Koszalin, niż w pojedynku derbowym w pierwszej kolejce.

- To prawda. Poprawiliśmy pewne elementy i nasza gra nie wyglądała aż tak źle. Trenerzy dobrze nas przygotowali do tych zawodów. Do 37 minuty wszystko realizowaliśmy zgodnie z planem, ale później wkradło się zamieszanie w naszą grę. AZS wykorzystał to i wygrał - zaznacza.

Sopocianie znów mieli spore problemy z grą zespołową. Zanotowali dziewięć asyst (w pierwszym spotkaniu tylko cztery).

- Cały czas uczymy się siebie nawzajem, poznajemy. Uważam, że z każdym meczem nasza gra będzie wyglądała lepiej. Na razie nie ma co się załamywać i popadać w panikę. Nic to nie da - podkreśla Josip Bilinovac.

Komentarze (0)