Amerykanin z BM Slam Stal chwali atmosferę w Kaliszu

BM Slam Stal ma w swoim składzie trzech Amerykanów. Jeden z nich stawia pierwsze kroki w zawodowym baskecie. To 23-letni absolwent uczelni New Mexico Lobos, Deshawn Delaney, który latem starał się o angaż w Brooklyn Nets.

Koszykarz urodzony w Chicago podczas meczu z Anwilem Włocławek po raz pierwszy usłyszał doping sympatyków żółto-niebieskich w pełnej krasie.

- Kalisz Arena to bardzo fajne miejsce. Atmosfera była lepsza niż się spodziewałem. Przypomniały mi się akademickie czasy, kiedy często grałem przed wielką i żywiołowo reagującą publicznością - nie kryje zachwytu Deshawn Delaney.

Amerykanin preferuje efektowny styl gry, dlatego może zostać ulubieńcem kibiców. Wysoko skacze, o czym przekonali się już jego rywale. W premierowym spotkaniu BM Slam Stal w roli gospodarza ostrowianie musieli uznać wyższość Rottweilerów, a "DD" nie był być może wiodącą postacią, ale na pewno przypomni jeszcze o sobie.

Oddał on tylko pięć prób z gry. Miał w sumie siedem oczek, osiem zbiórek i drugi najwyższy eval w zespole (14). - Nie atakowałem kosza tak często jak powinienem. Oddałem pięć rzutów z pozycji, które wyglądały dla mnie najlepiej podczas gry. Nie jestem zawodnikiem, który będzie decydował się oddać rzut z każdego miejsca na boisku - zaznacza Delaney.

Jego atutem jest tak zwany "ciąg na kosz". Często dobija niecelne rzuty kolegów. Dla młodego Amerykanina zespół BM Slam Stal jest pierwszym zawodowym klubem w karierze. Nigdy wcześniej nie był także w Europie. - Tu wszystko jest dla mnie zupełnie nowe - mówi zawodnik.

- Gra w polskiej lidze to dla mnie nowe doświadczenie. Cały czas staram się zaadaptować do otoczenia i uczyć się jak należy grać w Europie. To ciągły proces, który cały czas trwa - nie kryje Deshawn Delaney.

Bilans ostrowskiego zespołu to na razie 1-1. Kolejnym rywalem BM Slam Stal będzie mocna Rosa Radom. - Nasza drużyna będzie prezentowała się zdecydowanie lepiej, jeśli będziemy rozumieć się na boisku i grać jako jeden scalony organizm. Nie możemy przedkładać indywidualnych popisów nad dobro drużyny - kończy optymistycznie Deshawn Delaney.

Źródło artykułu: