Drużyna Zetkamy Doralu Nysy Kłodzko może odetchnąć z ulgą. Po trzech porażkach z rzędu podopieczni trenera Marcina Radomskiego wreszcie wygrali mecz. Było to wydarzenie historyczne, bo ekipa z Kłodzka po raz pierwszy rozgrywała pierwszoligowe spotkanie we własnej hali.
- Pierwszy mecz na własnej hali pokazał, że jednak możemy rywalizować na poziomie pierwszej ligi - powiedział po meczu trener Doralu.
Zwycięstwo cieszy podwójnie, bo Max Elektro Sokół Łańcut do tego meczu notował bilans 4-0. - Wygrana z taką drużyną jak Sokół Łańcut naprawdę buduje, tym bardziej, że Sokół zagrał chyba najlepsze spotkanie na wyjeździe w tym sezonie, przynajmniej jeżeli chodzi o skuteczność za trzy i ogólnie osiągnięcia statystyczne - dodaje Radomski.
Podopieczni Radomskiego zachowali więcej zimnej krwi w dogrywce i udało im się pokonać czołowy zespół I ligi - 82:79. Liderem zespołu był Tomasz Stępień, ale ważne rzuty trafiali także Przemysław Malona i Marcin Kowalski. Na pochwałę jednak zasługuje cała drużyna, która walczyła o każdy centymetr parkietu.
- To był historyczny mecz dla kłodzkiej koszykówki. Idealna inauguracja, kibice licznie wstawili się na hali i żywiołowo nas dopingowali, zawodnicy walczyli o każdy centymetr boiska i dzięki tej walce tuszowaliśmy nasze błędy, a na koniec wygraliśmy z jedną z czołowych ekip pierwszoligowych - ocenił występ swoich graczy szkoleniowiec ekipy z Kłodzka.
Czy wygrana na Sokołem oznacza, że nadchodzą lepsze czasy dla ekipy z Kłodzka na zapleczu TBL? - Liczę, że to zwycięstwo pozwoli nam uwierzyć w siebie i w następnych spotkaniach natchnie nas do spokojnej i mądrej gry, w której będziemy się bić o każdą możliwą piłkę. Bo tylko taka gra może dać nam zwycięstwa - kończy opiekun Zetkamy Doralu.