Trudne chwile trenera Legii Warszawa. Historia po stronie Michała Spychały

Koszykarze Legii Warszawa przegrali trzy ligowe mecze w sześć dni. Historia pokazuje jednak, że trener Michał Spychała w przeszłości potrafił wyprowadzić swój zespół z kryzysu.

Jeden z faworytów I ligi doznał wysokich porażek w Krośnie i Pruszkowie, a w sobotę po dogrywce uległ Spójni Stargard Szczeciński 80:82. - Bardzo szkoda nam tej porażki, bo kuriozalnie mówiąc to zagraliśmy najlepsze spotkanie w sezonie. Jeżeli chodzi szczególnie o charakter zespołu, dynamikę i współpracę ze sobą. Szkoda tych rzutów, które nam na koniec nie wpadły z czystych pozycji oraz kilku fauli zamienionych na celne rzuty wolne przeciwnika. Wyszliśmy dwa razy z niezłego doła i pod tym względem mogę być z zespołu zadowolony - ocenił trener Michał Spychała.

- Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że mieliśmy strasznie ciężki tydzień, więcej niż strasznie słabe wyniki i jesteśmy nie powiem gdzie w tym momencie. Jest bardzo źle, ale to co zobaczyłem daje nadzieję na dobrą pracę. Usilnie czekałem żeby się ten tydzień skończył. Bardzo liczyłem, że zwycięstwo da dodatkowej energii, ale niestety musimy zacząć jeszcze z jednym policzkiem otrzymanym. Taki jest sport. Zabrakło skuteczności w kluczowych momentach i bardzo nam szkoda - dodał szkoleniowiec ekipy ze stolicy.

Legia pięć z sześciu meczów rozegrała na wyjazdach. Czy po serii niekorzystnych rezultatów w klubie z Warszawy dojdzie do nerwowych ruchów? Czy dokonane zostaną zmiany w zespole i jaka jest pozycja trenera? - To nie jest moja ocena w tym momencie. Będę prowadził rozmowy z osobami zarządzającymi. Jakiejś strasznej obawy nie mam. Wydaje się, że jestem obdarzony zaufaniem. Wiem, że jest bardzo zła seria i nikt się tej serii nie spodziewał. Również się nie spodziewałem, mimo że nie gramy na takim poziomie jak bym chciał. Wcale po zwycięstwach ze Śląskiem, czy Katowicami nie byłem przeszczęśliwy, bo wiedziałem, że bardzo dużo rzeczy brakuje i na trudne mecze to nie wystarczy. Trochę czasu w tej lidze przeżyłem i wiem, że tak jest. Nie można czekać na jedno dobre spotkanie, że będzie wszystko wpadało, przeciwnikowi nic i to załatwia sprawę. Spokojnie staramy się pracować w ramach jakiegoś planu. Strasznie mi te porażki zaburzyły psychikę zawodników. Było to szczególnie widać w Pruszkowie. Głęboko wierzę, że po tym, co zawodnicy pokazali pod względem charakterologicznym wszyscy dostaniemy szansę, aby to spożytkować. Jeżeli tak się stanie to jestem w miarę spokojny - odpowiedział Michał Spychała zapytany o to, co stanie się po trudnym tygodniu.

Szkoleniowiec, który przez kilka ostatnich lat pracował w Zniczu Basket Pruszków musiał się już zmagać z trudnymi momentami. W sezonie 2013-2014 miał nawet serię dziewięciu porażek, lecz zdołał utrzymać zespół w I lidze. Jego nowy team gra jednak o zupełnie inne cele, więc tak długi okres bez zwycięstwa nie może mu się przydarzyć. - Nie sztuką jest prowadzić zespół, gdy wszystko idzie. Sztuką jest wyprowadzić z dołka i znaleźć sposoby. Przeżyłem to już parę razy, więc może, dlatego jestem spokojniejszy. Wierzę, że znajdę te sposoby i ten mecz już bardzo dużo mi dał - przyznał Michał Spychała.

Co ciekawe trener Legii nie zdobył jeszcze stargardzkiej hali, gdzie przegrał wszystkich siedem spotkań. Zawsze jednak do końca walczył o zwycięstwo. Rok temu jego drużyna uległa czterema a jeszcze wcześniej trzema oczkami. Teraz zdołała doprowadzić do dogrywki mimo niekorzystnego wyniku przez większą część meczu. - Rzeczywiście, nikomu tego nie mówiłem, że jeszcze tutaj nie wygrałem. Wszystkie mecze, które przegrywałem były waleczne, żaden nie skończył się wielką różnicą punktów. Byłem gotowy na taki mecz. Przypominam sobie, że w zeszłym roku również przegrałem tutaj po super walce. Od tej pory wygraliśmy wiele meczów pod rząd. Niech to będzie odniesieniem tego, co się może zdarzyć - stwierdził trener Legii Warszawa.

Rzeczywiście, rok temu po meczu w Stargardzie Znicz Basket wygrał pięć kolejnych spotkań i odbudował swoją pozycję w I lidze. Sezon zaczął od bilansu 3-5 a na półmetku rundy zasadniczej miał osiem zwycięstw i pięć porażek. Czy historia się powtórzy i Legia Warszawa wróci na zwycięską ścieżkę? O tym przekonamy się już w piątek, 30 października gdy do Warszawy przyjedzie Max Elektro Sokół Łańcut.

Źródło artykułu: