Miał grać w ekstraklasie, a ostatecznie wylądował "tylko" w drugiej lidze. Sam zawodnik nie żałuje jednak tego kroku, bo i nie ma ku temu specjalnych powodów. Jego MCS Daniel Gimbaskets 2 Przemyśl jest liderem w swojej grupie drugiej ligi, a sam gracz ze statystykami rzędu 14 punktów i ponad 7 zbiórek na mecz jest jednym z wyróżniających się graczy.
WP SportoweFakty: W przerwie letniej ukazała się wiadomość, że grać będziesz w Polpharmie. Jednak ostatecznie stało się inaczej i występujesz w drugoligowym Przemyślu. Dlaczego?
Tomasz Krzywdziński: Tak, miałem grać w Polpharmie, ale okazało się, że będzie tam 4-5 zawodników na mojej pozycji i nie dostałbym tylu minut, ile bym chciał i po rozmowie z trenerem Szczubiałem i moim agentem doszliśmy do wniosku, że szukamy dla mnie gry i znalazłem się w Przemyślu.
Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się na zmianę otoczenia? Prezes Astorii powiedział, że ofertę otrzymałeś. Brałeś w ogóle pod uwagę dalszą grę w Bydgoszczy?
- Oczywiście, że brałem Astorię pod uwagę! Wiadomo, rodzinne miasto itp., dobrze się czułem w klubie, dogadywałem się z chłopakami, ale osoba w moim wieku, która wiąże przyszłość z basketem, potrzebuje gry, a tym samym ogrania, dobrego sezonu, by wybić się wyżej. Ostatnie 2 lata można powiedzieć, ze przesiedziałem na ławce. W Anwilu Włocławek dostałem kilka sekund gry, a w Astorii dostawałem swoje szanse, ale to nie było to. Trenując z trenerem Arturem Packiem na siłowni i na sali – rzuty, dynamikę itp., myślę, że poprawiłem kilka elementów i w końcu mogę się wykazać w meczach, bo treningi to nie to samo!
Mówisz o treningach z Arturem Packiem. Czyli solidnie przepracowałeś okres przygotowawczy?
- Myślę, że dobrze go przepracowałem. Gdy skończył się sezon w Astorii, zrobiłem sobie około 2 tygodni przerwy, a następnie dostałem plan treningowy od trenera Artura i trenowałem samemu. Gdy trener Artur wrócił ze Stanów, to do końca czerwca trenowałem z nim, a następnie pojechałem na GetBetter. Potem pojechałem na obóz do Pelplina, gdzie trenowałem pod okiem trenera Bartosza Sarzało i na końcu byłem na obozie Polpharmy.
… gdzie ostatecznie nie grasz, ale grasz w Przemyślu. Po 4. kolejkach drugiej ligi twój klub jest liderem swojej grupy. Walczycie w tym sezonie o awans?
- Tak, jesteśmy na pierwszym miejscu naszej grupy i to chcemy utrzymać. Rozmawiając z trenerami na początku sezonu powiedzieli mi, że chcą awansować lub zagrać w ekstraklasie słowackiej, więc robimy wszystko, aby tak się stało.
A ze swojej obecnej sytuacji możesz być chyba zadowolony. Grasz sporo i statystyki masz bardzo przyzwoite. Jesteś w czołówce najlepszych graczy.
- Jestem zadowolony z siebie, ale zawsze może być jeszcze lepiej. Czasami trzeba
zrobić krok w tył, by potem zrobić dwa kroki w przód.
Twoja obecna gra pokazuje, że druga liga to będą dla ciebie za niskie progi. Można zatem przypuszczać, że twoim celem w kolejnym sezonie będzie co najmniej powrót do I ligi?
- Na razie nie wypuszczam się myślami tak daleko, ale nie będę ukrywał, że w przyszłym sezonie chciałbym zagrać w pierwszej lidze, dlatego trenuje cały czas indywidualnie nad sobą i staram się wypaść jak najlepiej w każdym meczu.
Często zastanawiano się, na jaką pozycję jesteś zawodnikiem. Możesz grać w zasadzie jako trójka, czwórka, a także piątka. Gdzie jednak sam czujesz się najlepiej?
- Gdyby mi pozwolono, to bym mógł zagrać nawet jako 1-2, ale wracając do pytania, to trudno mi odpowiedzieć jednoznacznie. Czuje się dobrze za linią 6,75, jak i pod koszem, ale większość akcji kończę po minięciu lub rzutem za trzy punkty, więc najlepiej czuję się na pozycjach 3-4.