Trefl Sopot po meczu pełnym zwrotów sytuacji uległ King Wilkom Morskim 81:84. - Gratulacje dla drużyny przeciwnej. Nie byłoby niesprawiedliwości, gdybyśmy tu wygrali. To trzeci mecz z rzędu, który przegrywamy różnicą trzech lub mniej punktów. To nie jest nic fajnego i nie ma się z czego cieszyć. Równie dobrze te mecze mogliśmy wygrać. Zdecydowały niuanse, detale, jakiś brak szczęścia - podsumował kapitan trójmiejskiej ekipy, Marcin Stefański.
Wcześniej sopocianie dwukrotnie przegrywali różnicą punktu. Stało się tak w pojedynkach ze Śląskiem Wrocław oraz AZS-em Koszalin. Co koszykarze Trefla mogli zrobić lepiej w poniedziałkowym meczu? W czwartej kwarcie odrobili kilkanaście punktów straty i wyszli nawet na prowadzenie 75:73. Później nie trafili jednak kilku rzutów wolnych, które mogły całkowicie odebrać pewność siebie gospodarzom. King Wilki Morskie Szczecin wykorzystały to bezbłędnie i uzyskały cztery oczka przewagi. To okazało się już zaliczką wystarczającą do zwycięstwa.
- Zagraliśmy dobry mecz. Trzeci z rzędu, niestety trzeci przegrany. Wygraliśmy zdecydowanie zbiórkę. Myślę, że straty trochę zadecydowały, że przegraliśmy - powiedział koszykarz, który w poniedziałek zdobył sześć punktów oraz siedem zbiórek. Jego zespół wygrał walkę pod tablicami - 35:23. Popełnił jednak 20 strat przy 15 rywali.
Następnym przeciwnikiem Trefla Sopot będzie Polpharma Starogard Gdański, która w trwających rozgrywkach Tauron Basket Ligi także jeszcze nie wygrała. - Musimy pracować tak, jak do tej pory. Walczyć, bić się przez 40 minut i w końcu te zwycięstwa przyjdą. Nie jesteśmy potentatem finansowym, a walczyliśmy z drużynami, które mają zdecydowanie większe budżety od nas jak równy z równym. Wierzę, że w następnych meczach pokażemy się z jeszcze lepszej strony, wyciągniemy wnioski i wygramy - stwierdził Marcin Stefański zapytany o to, co wraz z kolegami musi zrobić, by wygrać.