Już pierwsze akcje spotkania nie wskazywały na to, że spotkanie ułoży się po myśli gospodarzy. Niecałe pierwsze dwie minuty wystarczyły, aby goście zdobyli siedem punktów przy zerowym dorobku AZS. Kolejne minuty były co prawda lepsze w wykonaniu kaliszan, ale różnica poziomów między zespołami nadal się utrzymywała. Swoje punkty rzucił Michał Krajewski, swoje oczka dołożyli Łukasz Olejnik oraz Robert Morkowski, co pozwoliło zmniejszyć straty. Jednak to "Stalówka" trafiała wszystko. Zespołowa gra pozwalała z łatwością przedzierać się przez kaliską obronę, a prym wśród strzelców wiódł Rafał Partyka, a dzielnie wspierał go Karol Szpyrka. Ostatecznie ta część spotkania zakończyła się lepiej dla ekipy ze Stalowej Woli, która po dziesięciu minutach prowadzili 16:20.
Początek kolejnej odsłony ponownie nie napawał optymizmem. Trzy minuty wystarczyły Stali na kolejną serię punktową, która doprowadziła do trzynastu "oczek" przewagi. Zryw kaliszan pozwolił na zmniejszenie strat. Po akcjach Sławomira Buczyniaka na tablicy świetlnej widniał wynik 25:31. I tak zakończył się pokaz skutecznej gry gospodarzy. Od tej pory można było zobaczyć tylko nieudane próby trafienia do kosza. Tym czasem Stal nie zwalniała tempa, a Rafał Partyka dopisywał do swojego konta kolejne dobre zagrania. Do szatni na odpoczynek po pierwszej połowie AZS schodził z bagażem dziesięciu punków straty, a gra nie pozwalała z nadzieją spoglądać w przyszłość.
Trzecia kwarta niestety ponownie zaczęła się od sennej gry gospodarzy. Aż pięć minut potrzebowali na zdobycie pierwszych punktów. Można powiedzieć, że już tradycyjnie Stal nie próżnowała i popisywała się coraz efektowniejszymi, a zarazem efektywniejszymi zagraniami. Po kaliskiej stronie warto wyróżnić Bartłomieja Józefowicza, który dwukrotnie popisał się celnymi rzutami zza linii 6.25m. Efekt był jednak niewielki, bo nowy zawodnik AZS nie miał wsparcia w kolegach z zespołu. Kolejna odsłona bez historii, którą ponownie wygrała ekipa z Podkarpacia wychodząc w całym spotkaniu na szesnaście punktów przewagi.
Podczas cały czas trwania spotkania spiker podkreślał, że nie wszystko stracone, mecz można wygrać. "Akademicy" z Kalisza może usłyszeli to nawoływanie do lepszej gry, ale nie byli w stanie zrobić nic wielkiego. Mimo zdobycia dwudziestu siedmiu punktów w przeciągu dziesięciu Stal rzuciła o jeden punkt więcej. Cała gra opierała się na Michale Krajewskim, który znacznie podreperował swoje konto w tej "ćwiartce", bo ostatecznie zdobył dwadzieścia punktów, czyli prawie jedną trzecią całego dorobku AZS. Ostatnie minuty świetnie wykorzystał Michał Wołoszyn, który podkoszowymi akcjami przypieczętował zwycięstwo swego zespołu.
"Stalówka" wyjechała z Kalisza bogatsza o dwa punkty. Trudno jednak nie zgodzić się z stwierdzeniem, że należały jej się. Zwycięstwo pozwoliło ekipie z Podkarpacia wskoczyć na bezpieczną, dziewiątą pozycję w ligowej tabeli, natomiast AZS pozostał na swoim jedenastym miejscu. Teraz przed obiema drużynami ciężkie pojedynki przed własną publicznością. Do Stalowej Woli przyjedzie Łódzki Klub Sportowy, a do Kalisza zawita zielonogórski Zastal.
AZS PWSZ OSRiR Kalisz - Stal Stalowa Wola 65:82 (16:20, 11:17, 11:17, 27:28)
AZS: Michał Krajewski 20, Sławomir Buczyniak 9, Łukasz Olejnik 9, Bartłomiej Józefowicz 9, Robert Morkowski 6, Piotr Warawko 3, Przemysław Poźniak 2, Przemysław Malona 1.
Najwięcej dla Stali: Rafał Partyka 25, Marek Piechowicz 14, Michał Wołoszyn 12