Przemysław Zamojski: Szczęście w końcu musiało się odwrócić

W piątek Stelmet BC Zielona Góra przed własną publicznością pokonał Panathinaikos Ateny, odnosząc pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie Euroligi.

Dawid Borek
Dawid Borek
Po triumfie nad ekipą z Aten, podopieczni Saso Filipovskiego w elitarnych rozgrywkach legitymują się bilansem 1-3. - Szczęście w końcu musiało się odwrócić. Cieszymy się, że tym razem z pojedynku to my wychodzimy zwycięsko. Myślę, że ta wygrana nam się należała, bo prowadziliśmy przez większość meczu. To dobry prognostyk na kolejne spotkania w Eurolidze - powiedział Przemysław Zamojski.

Mistrzowie Polski po raz kolejny postawili mocny opór rywalowi ze znacznie większym budżetem i tym razem to zielonogórzanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. - We wszystkich meczach graliśmy punkt za punkt, ale nie udawało nam się wygrywać. Teraz opanowaliśmy piłkę w kluczowych momentach, nie przydarzały się straty. Pojawiło się kilka niecelnych rzutów spod kosza, które mogłyby wpaść, bo raczej były one jednymi z prostszych, ale dobrze, że w ogóle oddawaliśmy te rzuty. Mieliśmy szansę, by wrócić do obrony, ustawić system defensywny i czekać na potknięcie Panathinaikosu - dodał rzucający.

W konfrontacji z Panathinaikosem Ateny problemem Biało-Zielonych było sporo fauli, po których przeciwnicy wykonywali rzuty osobiste. W tym elemencie widać sporą różnicę między ekipą z Grecji a mistrzami Polski. - Taka jest nasza taktyka. Niech rywal rzuca nawet 100 rzutów osobistych, ale nie ma łatwych piłek, nie ma nic za darmo. Po każdym rzucie musi być mocny faul, by piłka nie wpadła do kosza - to nasze założenie i tego się trzymamy - skomentował Zamojski.

Stelmet BC Zielona Góra - Panathinaikos Ateny 71:68

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×