Rosa bez większych problemów pokonała MKS 91:67 w sobotnim meczu piątej kolejki Tauron Basket Ligi. W początkowych dwóch kwartach dąbrowianie prowadzili w miarę wyrównaną walkę z faworyzowanymi rywalami. - Myślę, że z wyjątkiem czterech-pięciu minut pierwszej połowy, gospodarze całkowicie zdominowali grę na całej długości i szerokości boiska. Byli od nas lepsi w każdym elemencie - podkreślił Wojciech Wieczorek.
Zdaniem trenera przyjezdnych, w grze radomskiej ekipy procentują występy na arenie międzynarodowej. - To była bardzo widoczna różnica pomiędzy koszykówką, jaką prezentuje Rosa Radom, zdobywając doświadczenie w rozgrywkach europejskich, a naszą - przyznał.
O ile po pierwszych dwudziestu minutach MKS przegrywał sześcioma punktami, to po powrocie z szatni nie potrafił już dotrzymać kroku gospodarzom. - W drugiej połowie "rozsypaliśmy się" jak domek z kart. Zabrakło przede wszystkim konsekwencji w realizacji tego, co sobie nakreślaliśmy przed meczem, jak i w przerwie - zaznaczył Wieczorek.
Zdaniem szkoleniowca, koledzy nie wykorzystywali w pełni Erica Williamsa, który nie tak dawno dołączył do drużyny z Zagłębia Dąbrowskiego. - Nie pomógł nam nowy zawodnik, środkowy, z którego powinniśmy być zadowoleni. W mojej opinii mamy dobrego gracza, ale zabrakło siły rażenia z obwodu. Zabrakło pomysłu, jak go wykorzystać - nie ukrywał opiekun. Amerykański podkoszowy na parkiecie spędził 26,5 minuty. W tym czasie zdobył 13 "oczek" i miał sześć zbiórek.
Wieczorek miał duże zastrzeżenia do postawy i małego zaangażowania podopiecznych. - Poza tym, zahaczający o kompromitację jest nasz wynik, jeśli chodzi o rzuty wolne. Wykonywaliśmy je cztery razy, wykorzystaliśmy dwa. Nie będę wnikał, jaka była linia sędziowania, bo nie o to tutaj chodzi, natomiast graliśmy zbyt bojaźliwie. Wymusiliśmy zbyt mało fauli, kiedy przeciwnik miał już cztery przewinienia. Gospodarze zasłużenie wygrali - zakończył.