Euroliga wraca pod Wawel. Czy wiślaczki zagrożą francuskiemu rywalowi?

Wisła Can Pack staje przed kolejną szansą wywalczenia punktów na euroligowych parkietach. Przeciwniczki dotąd nie zachwycały formą, więc wszyscy w Krakowie liczą, że ich ulubienice zawieszą wysoko poprzeczkę i pokażą ciekawą koszykówkę.

Dzień później niż planowano odbędzie się pojedynek między krakowiankami, a Tango Bourges Basket. O tym, że jest to niewygodny przeciwnik wiedzą wszyscy uczestnicy międzynarodowych zmagań, aczkolwiek tym razem nie prezentuje wcale wybitnej formy. Zaledwie jedna wygrana i trzy porażki sprawiają, iż wszelki strach powinien odejść na bok. Również statystyki jakimi legitymują się przyjezdne niewiele odbiegają od osiągnięć Wisły. Wobec tego jej szans nie należy przekreślać.

Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza dość pechowo pozostają bez zwycięstwa w obecnym sezonie Euroligi. Dwukrotnie znajdowały się blisko triumfu, ale rywalom dopisywało więcej szczęścia. Dlatego też chcą przełamać złą passę, choć każdy ma świadomość, że inni dysponują większym budżetem oraz szerszym składem. Szczególnie ten drugi czynnik ma spore znaczenie. W poprzednim meczu ligowym kontuzji doznała czołowa postać zespołu - Laura Nicholls Gonzalez. Hiszpanka wykonywała mnóstwo pożytecznej pracy po obu stronach boiska, plasowała się wśród najlepiej punktujących. Stąd optymizm w kontekście najbliższej przyszłości troszkę zmalał.

Humory poprawia coraz bardziej owocna postawa Devereaux Peters. Amerykanka tuż po przyjeździe ze Stanów Zjednoczonych nie gwarantowała oczekiwanego wsparcia. Dopiero minione dni ukazały lepsze oblicze środkowej. W starciu ze Ślęzą Wrocław uzyskała 23 "oczek", dokładając 14 zbiórek, a obserwatorzy zgodnie przyznawali, że wreszcie wskoczyła na właściwe tory. Podczas czwartkowego wieczoru znów będzie przebywać w grze długo, ponieważ wypadnięcie wspomnianej Nicholls praktycznie eliminuje możliwość rotacji.

Omawiając konfrontację z wrocławiankami błysnęła także Yvonne Turner. Niezwykle szybka obwodowa w okresie przygotowawczym imponowała umiejętnościami. Potem jakby zatraciła atuty i trzeba było czekać aż do listopada na odmianę tendencji. To dobry znak, gdyż przy niewielkiej liczbie zmienniczek praktycznie cała nadzieja na korzystny rezultat spoczywa w koszykarkach z wyjściowej piątki.

Francuzki tak jak złoty medalista TBLK na europejskiej arenie nie imponują skutecznością. Główną rolę odgrywają Danielle Page, Joannah Leedham i etatowa reprezentantka Trójkolorowych Celine Dumerc. Właśnie ona uchodzi za prawdziwy mózg kolektywu. Świetnie wywiązuje się z roli rozgrywającej. Oprócz tego często bierze ciężar odpowiedzialności na własne barki. Jednak mimo ambicji nie zbierają za swoje poczynania korzystnych recenzji.

Słabości ujawniają się pod tablicami, gdzie team przegrywa walkę o górne piłki. Gospodynie podobnie nie brylują w tym elemencie, ale jeśli Peters i Justyna Żurowska - Cegielska wejdą na wyżyny umiejętności istnieje szansa, że osiągną upragniony wynik. Równocześnie klub zachęca, by kibice wspomogli nie tylko zawodniczki, lecz również lokalne domy dziecka i szpitale. Można to uczynić przynosząc do hali pluszowego misia. Zebrane podarunki zostaną przekazane dzieciom w grudniu.

Początek meczu w czwartek o godzinie 18 30.

Komentarze (0)