Michał Aleksandrowicz: Gra w Legii to dla mnie zaszczyt

Koszykarze z Warszawy mają przed sobą jasny cel - awans do Tauron Basket Ligi. O kulisach walki o najwyższe cele opowiedział Michał Aleksandrowicz.

Jakub Artych
Jakub Artych

Legia Warszawa na 100-lecie klubu marzy, aby wrócić do upragnionej ekstraklasy. "Operacja awans" jest szeroko komentowana w mediach jak i w samej stolicy. Jedną z czołowych postaci zespołu Michała Spychały jest Michał Aleksandrowicz. Popularny "Panda" ma potencjał, aby już w przyszłym sezonie spróbować swoich sił w Tauron Basket Lidze.

WP SportoweFakty: Gra w Legii to duży splendor?

Michał Aleksandrowicz: Oczywiście, że tak. Cała Polska wie, że Legia to wielki klub, każdy zna Legię. Mam nadzieję, że podobnie jak drużyna piłkarska, będziemy niedługo w Ekstraklasie. Jest to dla mnie duży zaszczyt grać w tym klubie.

A czujecie się faworytem I ligi?

- Może nie czujemy się faworytem, ale znamy swój cel. Nie wygraliśmy 10 meczów z rzędu, jak drużyna z Krosna. Mieliśmy mały "dołek", ale z niego wyszliśmy i idziemy teraz w dobrym kierunku. Najważniejsze jest dojść do fazy play-off, a później mam nadzieję, że do finału.

Wyniki Legii są szeroko komentowane w mediach. Wasze porażki - nie oszukujmy się, są na rękę wielu kibicom w Polsce. Łatwo jest grać w takich warunkach?

- Jesteśmy przyzwyczajeni do presji, ona nas napędza i motywuje do jeszcze lepszej gry. Jak pojawiają się porażki to wiadomo, że negatywnych komentarzy jest więcej. My się tym nie przejmujemy. Przegraliśmy trzy mecze: z Pruszkowem, Krosnem i Spójnią. Myślę jednak, iż ta ostatnia porażka dała nam "pozytywnego kopa", że potrafimy grać na wysokim poziomie. Od tamtego momentu gramy swoją koszykówkę, którą trener Spychała od nas wymaga.

Mówisz o meczu ze Spójnią, ale mieliście po nim małe chwile zwątpienia? W końcu była to trzecia przegrana z rzędu i czerwona lampka mogła się zapalić.

- Na pewno mała lampeczka zapaliła się, że coś może być nie tak z naszą formą. Trener tłumaczył nam, iż takie serie mogą się zdarzać. Trzeba zejść na ziemię i zacząć dobrze grać. Mówił też, że jak pracował w Pruszkowie, to po porażce w Stargardzie Szczecińskim miał serię siedmiu wygranych meczów z rzędu. Jeszcze trzy spotkania i jego plan się sprawdzi.

Jak w szatni podchodzicie do dużego zainteresowania ze strony kibiców, prasy?

- Myślę, że normalnie. Kibice nie mają problemu, aby otrzymać autograf czy zrobić z nami zdjęcie. Chodzimy często do szkół, aby promować koszykarską Legię. Uczęszczamy na zajęcia Legia Basket School z dzieciakami. Wszystko jest naprawdę super i ta otoczka jest bardzo pozytywna.

Robią na was wrażenie wyniki Miasta Szkła Krosno?

- Drużyna z Krosna, od kiedy jest w I lidze, zawsze była faworytem. W ubiegłym roku dość niespodziewanie odpadła w półfinale. W tym sezonie, ma bardzo wyrównaną kadrę. Trzon zespołu został utrzymany i to na pewno działa na ich korzyść.

Ponadto w Krośnie występuje trzech zawodników, którzy w przeszłości grali ze sobą w Kutnie.

- Dokładnie. Łatwiej jest grać, gdy kilku zawodników występowało ze sobą wcześniej i są zgrani. Co innego, gdy trzeba wkomponować do zespołu 6-7 nowych graczy. Oby Krosno grało tak, jak do tej pory. Mam nadzieję, że spotkamy się przynajmniej w półfinale.

Bolała was wysoka porażka na Podkarpaciu?

- Na pewno bolała nas pierwsza kwarta, przegraliśmy ją dość wyraźnie i nie mieliśmy nic do powiedzenia. Oczywiście, w przerwie padły mocne słowa i wzięliśmy się w garść. Może nasza gra nie była rewelacyjna, ale zagraliśmy dużo lepiej niż w pierwszej połowie.

Porozmawiajmy o derbach Mazowsza. Zagraliście najlepszy mecz w tym sezonie?

- Wydaje mi się, że stać nas na jeszcze lepszą grę.

Czy Legia Warszawa w przyszłym sezonie zagra w TBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×