Michał Aleksandrowicz: Gra w Legii to dla mnie zaszczyt

Koszykarze z Warszawy mają przed sobą jasny cel - awans do Tauron Basket Ligi. O kulisach walki o najwyższe cele opowiedział Michał Aleksandrowicz.

Legia Warszawa na 100-lecie klubu marzy, aby wrócić do upragnionej ekstraklasy. "Operacja awans" jest szeroko komentowana w mediach jak i w samej stolicy. Jedną z czołowych postaci zespołu Michała Spychały jest Michał Aleksandrowicz. Popularny "Panda" ma potencjał, aby już w przyszłym sezonie spróbować swoich sił w Tauron Basket Lidze.
WP SportoweFakty: Gra w Legii to duży splendor?

Michał Aleksandrowicz: Oczywiście, że tak. Cała Polska wie, że Legia to wielki klub, każdy zna Legię. Mam nadzieję, że podobnie jak drużyna piłkarska, będziemy niedługo w Ekstraklasie. Jest to dla mnie duży zaszczyt grać w tym klubie.

A czujecie się faworytem I ligi?

- Może nie czujemy się faworytem, ale znamy swój cel. Nie wygraliśmy 10 meczów z rzędu, jak drużyna z Krosna. Mieliśmy mały "dołek", ale z niego wyszliśmy i idziemy teraz w dobrym kierunku. Najważniejsze jest dojść do fazy play-off, a później mam nadzieję, że do finału.

[b]

Wyniki Legii są szeroko komentowane w mediach. Wasze porażki - nie oszukujmy się, są na rękę wielu kibicom w Polsce. Łatwo jest grać w takich warunkach?[/b]

- Jesteśmy przyzwyczajeni do presji, ona nas napędza i motywuje do jeszcze lepszej gry. Jak pojawiają się porażki to wiadomo, że negatywnych komentarzy jest więcej. My się tym nie przejmujemy. Przegraliśmy trzy mecze: z Pruszkowem, Krosnem i Spójnią. Myślę jednak, iż ta ostatnia porażka dała nam "pozytywnego kopa", że potrafimy grać na wysokim poziomie. Od tamtego momentu gramy swoją koszykówkę, którą trener Spychała od nas wymaga.

Mówisz o meczu ze Spójnią, ale mieliście po nim małe chwile zwątpienia? W końcu była to trzecia przegrana z rzędu i czerwona lampka mogła się zapalić.

- Na pewno mała lampeczka zapaliła się, że coś może być nie tak z naszą formą. Trener tłumaczył nam, iż takie serie mogą się zdarzać. Trzeba zejść na ziemię i zacząć dobrze grać. Mówił też, że jak pracował w Pruszkowie, to po porażce w Stargardzie Szczecińskim miał serię siedmiu wygranych meczów z rzędu. Jeszcze trzy spotkania i jego plan się sprawdzi.

Jak w szatni podchodzicie do dużego zainteresowania ze strony kibiców, prasy?

- Myślę, że normalnie. Kibice nie mają problemu, aby otrzymać autograf czy zrobić z nami zdjęcie. Chodzimy często do szkół, aby promować koszykarską Legię. Uczęszczamy na zajęcia Legia Basket School z dzieciakami. Wszystko jest naprawdę super i ta otoczka jest bardzo pozytywna.

Robią na was wrażenie wyniki Miasta Szkła Krosno?

- Drużyna z Krosna, od kiedy jest w I lidze, zawsze była faworytem. W ubiegłym roku dość niespodziewanie odpadła w półfinale. W tym sezonie, ma bardzo wyrównaną kadrę. Trzon zespołu został utrzymany i to na pewno działa na ich korzyść.

Ponadto w Krośnie występuje trzech zawodników, którzy w przeszłości grali ze sobą w Kutnie.

- Dokładnie. Łatwiej jest grać, gdy kilku zawodników występowało ze sobą wcześniej i są zgrani. Co innego, gdy trzeba wkomponować do zespołu 6-7 nowych graczy. Oby Krosno grało tak, jak do tej pory. Mam nadzieję, że spotkamy się przynajmniej w półfinale.

Bolała was wysoka porażka na Podkarpaciu?

- Na pewno bolała nas pierwsza kwarta, przegraliśmy ją dość wyraźnie i nie mieliśmy nic do powiedzenia. Oczywiście, w przerwie padły mocne słowa i wzięliśmy się w garść. Może nasza gra nie była rewelacyjna, ale zagraliśmy dużo lepiej niż w pierwszej połowie.

Porozmawiajmy o derbach Mazowsza. Zagraliście najlepszy mecz w tym sezonie?

- Wydaje mi się, że stać nas na jeszcze lepszą grę.
[nextpage]Rosa Radom mimo iż zagrała w bardzo dobrym składzie, to była kompletnie bezradna. Otarliście się o wasz najlepszy poziom gry?

- Otarliśmy się. Myślę, że jest to dobre określenie. Trener wymaga od nas, aby każdy mecz tak wyglądał. Wiadomo, że skuteczność w ataku nie zawsze jest tak wysoka, jak ostatnio w Radomiu. Głównie chodzi jednak o to, aby utrzymać dobrą obronę. Rywale stwierdzili nawet, iż dawno nie stracili aż 95 punktów na własnym parkiecie. Na dodatek grali w bardzo silnym składzie, więc mogą być trochę przygnębieni.

Aleksandrowicz: Mecz w Radomiu? Stać nas na jeszcze lepszą grę
Aleksandrowicz: Mecz w Radomiu? Stać nas na jeszcze lepszą grę

Skupmy się na tobie. Skąd się wziął twój pseudonim "Panda"?

- (śmiech) Wszyscy mnie o to pytają.

Jest to trochę specyficzny pseudonim.

- Mam go już od czasów gimnazjum. Wydaje mi się, że jest to od mojego imienia Michał. Byłem też nazywany "Misiu" czy "Koala". Ten drugi jest dosyć twardy i dziwnie to brzmi.

Twoje warunki fizyczne nie pasują też do "Koali".

- Dokładnie. Moja mama, tata i narzeczona mówią do mnie "Panda". Chyba będę musiał zmienić imię na Panda i wtedy będę trochę jak Metta World Peace.

Będziesz na pewno wtedy bardziej rozpoznawalny.

- (śmiech) Coś w tym jest.

W swojej karierze występowałeś w trzech klubach. Czy gra w Legii jest dla ciebie największym wyzwaniem?

- Jest największym, bo mamy bardzo ambitny cel do zrealizowania. Byłem wcześniej w Pruszkowie i w Lublinie. Wtedy co prawda naszym celem też była walka o fazę play-off, ale nie musieliśmy koniecznie tam się znaleźć. Wyzwania dają motywację do jeszcze większej pracy i walki w każdym spotkaniu.

Myślisz o grze w Tauron Basket Lidze?

- Już od dawna.

Śmiało mogę powiedzieć, iż występują tam dużo słabsi zawodnicy od ciebie.

- Bardzo dziękuję. To miłe, co mówisz. Każdy zawodnik marzy, aby grać w jak najwyższej lidze. Rok czy dwa lata temu chciałem zagrać w TBL, jednak żaden klub nie zainteresował się moją osobą. Mam nadzieję, że jak awansujemy w tym sezonie, to uda się zagrać w Ekstraklasie w barwach Legii. Zobaczymy, co przyniesie los. Nie jestem już najmłodszy i zdaję sobie sprawę, iż ciężko jest dostać szansę w TBL w wieku 26 lat. Mam nadzieję, że uda się kiedyś pokazać na parkietach Ekstraklasy, ale najważniejsza jest dla mnie teraz jak najlepsza gra w barwach Legii.

Czy Legia Warszawa zagra w TBL?
Czy Legia Warszawa zagra w TBL?

Kolejny wasz rywal to Pogoń Prudnik, która jest bardzo nieprzewidywalna. Będzie to najtrudniejszy mecz Legii w tym miesiącu?

- Uważam, że każdy mecz Legii jest ciężki. Każdy wie, że przyjeżdża klub z Warszawy i koniecznie chce z nim wygrać. Jest tam specyficzna hala, zawsze przychodzi dużo kibiców, aby oglądać mecze. Będziemy przygotowani na 100 procent na to spotkanie.

Czy specyficzna hala i atmosfera faktycznie sprawiają tyle problemów?

- Ja taką atmosferę bardzo lubię. Wtedy czuję, że gram w koszykówkę, kibice żywo reagują na wydarzenia na parkiecie. Lubię tę halę, nazywamy ją kurnikiem (śmiech). Zawsze tam jest fajna atmosfera na meczach. W najbliższej kolejce zapewne będzie podobnie.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)