20 punktów w debiucie w barwach Acqua Vitasnella Cantu zdobył Walter Hodge, portorykański rozgrywający, który jeszcze niedawno był przymierzany do zespołu Stelmet BC Zielona Góra. Jego nowa drużyna wygrała na wyjeździe z Pepsi Caserta.
WP SportoweFakty: Masz za sobą debiut w lidze włoskiej. Mimo długiej przerwy zdobyłeś 20 punktów i byłeś najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny.
Walter Hodge: To prawda. Cieszę się, że wygraliśmy i nieco odbiliśmy się w tabeli. Z mojego występu również jestem zadowolony. Całkiem nieźle się zaprezentowałem, tym bardziej, że od kilku miesięcy w ogóle nie grałem. Wiadomo, że nie jestem jeszcze przygotowany w 100 procentach, ale z każdym dniem powinno być lepiej. Moje ciało bardzo dobrze zareagowało na spory wysiłek. Nic mnie nie boli.
Twój debiut za pośrednictwem Twittera ocenił Mihailo Uvalin.
- Widziałem (śmiech). To miłe z jego strony, że nadal obserwuje losy mojej kariery. Wiem, że napisał, iż mogłem wypaść nieco lepiej. Mogę go zapewnić, że tak będzie. Daję sobie dwa tygodnie na to, aby być w pełni przygotowanym do gry.
@woll15 First game,Only 20 pts!?You will need a lot of extra work to get to real shape...:-) :-) :-)
— mihailo uvalin (@MihailoUvalin) listopad 22, 2015
Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu akurat z Acqua Vitasnella Cantu?
- Uznałem, że to będzie najlepsza opcja dla mnie i mojej rodziny. Sam doskonale wiesz, że te negocjacje trochę trwały i dokładnie analizowałem wszystkie propozycje. Nie ukrywam, że gra w lidze włoskiej jest dla mnie dużym wyzwaniem. Nie było mnie tu jeszcze nigdy i muszę zapracować na swoją pozycję. To silne rozgrywki. Muszę wznieść się na wyżyny swoich możliwości, aby tutaj zabłysnąć. Taki mam zamiar i do tego będę dążył.
Ile w ostatnim czasie otrzymałeś propozycji z Tauron Basket Ligi?
- Dwie. To były oferty z Wilków Morskich Szczecin i ze Stelmetu Zielona Góra.
To nie były wystarczające korzystne opcje dla ciebie?
- Wilki Morskie Szczecin proponowały naprawdę dobre pieniądze. To była bardzo kusząca oferta, ale nie ukrywam, że chciałem podpisać otwarty kontrakt, tak aby nie zamykać się na inne opcje z silniejszych lig. Z tego co wiem, to nie udało się wypracować takiego stanowiska.
Jak wyglądały negocjacje ze Stelmetem BC?
- Wiele osób mnie pyta, dlaczego teraz znów nie jestem w Stelmecie BC. Bardzo chciałem być w tym zespole, ale chyba nie pasowałem do koncepcji zespołu. Tak mi się wydaje, że w Zielonej Górze myślą, że jestem boiskowym egoistą i potrzebuje piłki w każdej akcji.
Zgadzasz się z tym?
- Na pewno nie jestem egoistą, który myśli tylko o własnych statystykach. Jestem zdania, że takie myślenie jest spowodowane tym, co działo się w przeszłości. Wówczas trenerzy sami mi wpychali piłkę w ręce. To ja miałem decydować o losach spotkania. Wykonywałem sumiennie zadania, które powierzył mi sztab szkoleniowy. Teraz byłoby tak samo. Tym bardziej, że w tym roku działaczom Stelmetu udało się zbudować bardzo ciekawy skład. Jest spory potencjał. To byłaby przyjemność grać z takimi zawodnikami. Tak się jednak nie stało.
Żałujesz, że nie zagrasz w Stelmecie BC?
- Nie ukrywam, że bardzo tęsknię za Zieloną Górą. To wyjątkowe miejsce dla mnie. Jestem przekonany, że w ciągu kilku lat tam wrócę.
Najpierw jednak działacze klubu muszą ci zwrócić 40 tysięcy dolarów.
- To prawda. Taka jest bowiem decyzja Trybunału Arbitrażowego BAT. Na pewno jednak nikogo nie będę pospieszał, ani ponaglał przedstawicieli Stelmetu. Wiem, że dojdziemy do porozumienia.
Rozmawiał Karol Wasiek
Bo następnym razem ukochany klub skubnie pana na 400 tyś. i zawiesi drugą koszulkę pod sufitem.