Atomowy wyskok, Pippen wzorem, miłość do syna - świat Deshawna Delaneya

Deshawn Delaney latem walczył o angaż w klubie NBA. Ostatecznie trafił do drużyny BM Slam Stal. Regularnie pojawia się w notowaniach TOP10 Tauron Basket Ligi. Zapraszamy do poznania historii tego zawodnika.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Urodził się 27 sierpnia 1992 roku, mierzy 196 centymetrów wzrostu i ma wszelkie predyspozycje, aby w przyszłości zostać zawodnikiem dużego formatu. Uczył się rzemiosła, rywalizując w akademickich rozgrywkach NCAA. Teraz trafił pod skrzydła byłego wirtuoza parkietów, Zorana SretenovicaDeshawn Delaney kocha koszykówkę i chce zgłębiać jej tajniki. Tę zaszczepiono u niego w liceum. - W ten świat wprowadził mnie szkolny trener. Uratował mi życie i pomógł dostać się tu, gdzie obecnie jestem - wspomina bohater artykułu.

Inny świat 

Europa dla Deshawna Delaneya jest tym, czym Ameryka dla Kolumba. Ziemią nieodkrytą. - Gdzie są ludzie? - pytał pewnej nocy, kiedy przez zmianę stref czasowych miał problemy z zaśnięciem i patrzył na opustoszałe ulice. Skrzydłowy wychował się w Chicago, stanie Illinois. Metropolii, która nie śpi i przez cały czas tętni życiem. Musiał się przyzwyczaić.

- Polskę i Stany Zjednoczone wiele różni. Jedzenie, środowisko, zwyczaje. Koszykówka także jest inna. Gra się tutaj bardziej agresywnie, niż w Ameryce. Ludzie są z kolei bardzo przyjaźnie nastawieni i okazują mi dużo wsparcia.

Rodzinne miasto Delaneya nie jest wyznacznikiem bezpieczeństwa i spokoju. Sam zawodnik mimo wszystko zaznacza: - USA to bardzo dobre miejsce do życia. Są po prostu miejsca, w których dochodzi do brutalnych zdarzeń. W Chicago także. Zawsze starałem się po prostu unikać wszystkich złych rzeczy. Chodziłem do szkoły i kiedy było trzeba, zostawałem w domu - opowiada Delaney. Koszykarz ma pięcioro rodzeństwa - czwórkę braci i siostrę.

Be like... Scottie!

Słynna reklama firmy Gatorade z Michaelem Jordanem w latach 90. biła rekordy popularności. Każdy nucił wpadającą w ucho piosenką "Być jak Mike". Delaney wychował się w Chicago. Miejscu przesiąkniętym legendą Bulls. Ale to nie na Jordanie się skupił. - Moim ulubionym zawodnikiem jest Scottie Pippen. Podziwiam go, dlatego właśnie gram z numerem 33. Dlaczego nie Michael Jordan? Wszyscy uwielbiali Mike'a. Mnie bardziej imponował Scottie, aczkolwiek darzę Jordana olbrzymim szacunkiem i miłością. On zawsze będzie najwspanialszym koszykarzem w historii. Nigdy nie miałem okazji obejrzeć tych dwóch legend w akcji. Gdy oni święcili sukcesy, miałem dopiero kilka lat i nie wiedziałem zbyt wiele o koszykówce.
Deshawn Delaney w obiektywie Jakuba Janeckiego Deshawn Delaney w obiektywie Jakuba Janeckiego
Kiedyś w NBA?

Talent Delaneya zaczynał kiełkować w stanie Albuquerque. Tam przez dwa sezony reprezentował barwy New Mexico Lobos. W kampanii 2014/2015 wystąpił w 30 spotkaniach drużyny, notując średnio 11,7 punktu, 5,3 zbiórki oraz 2,0 asysty. Latem walczył o angaż w klubie NBA. Wybrał się do Las Vegas, by wziąć udział w rozgrywkach Summer League. - Gra w Lidze Letniej to duża przyjemność, ale jeszcze większe wyzwanie. Spotkałem wielu wspaniałych zawodników. Miałem także okazję spotkać koszykarzy, którzy w NBA grali już kilka sezonów. To niesamowite doświadczenie. Myślałem, że nigdy nie będzie mi dane przeżyć czegoś podobnego - wspomina DD, który zagrał sześć meczów dla Brooklyn Nets. Skrzydłowy zapowiada także, iż będzie walczył o to, by w przyszłości podpisać wymarzony kontrakt. - Gra w NBA to nie jest dla mnie tylko marzenie. To coś, co chciałem i chcę osiągnąć.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×