Siarka nie była jednak w stanie powstrzymać rewelacyjnego Danny'ego Gibsona, który pierwsze punkty rzucił dopiero w 23 minucie, a łącznie zgromadził ich 24. - Trzeba mu oddać to, że nie zadrżała mu ręka, bo wystarczyło, że nie trafiłby jednego czy dwóch rzutów i ten wynik byłby zupełnie inny. Możemy mieć do siebie trochę pretensji, że nie kryliśmy go mocniej - skomentował Jakub Zalewski.
Tarnobrzeżanie nie zagrali jednak słabo. Przez pierwsze trzy kwarty to gospodarze z Torunia nie byli w stanie poradzić sobie z Siarką. - Dd początku meczu to my narzucaliśmy swój styl. Graliśmy dobrze i z pomysłem, dzieliliśmy się piłką, a do tego nie były to jakieś przypadkowe akcje. Na nasz dobry wynik wpłynęła też wysoka skuteczność. Do końca wierzyłem, że uda się wygrać, bo do ostatnich pięciu minut meczu utrzymywaliśmy przewagę i kontrolę - zdradził rzucający Siarki.
Zalewski docenił siłę rywala, który notuje aktualnie bardzo dobry sezon i umocnił się na drugim miejscu w ligowej tabeli. - Wiedzieliśmy, że po przerwie gospodarze wejdą w mecz mocniej, bo to oni byli faworytem. Sądzę, że jest to drużyna, która na koniec sezonu będzie się bić o czołowe lokaty Tauron Basket Ligi. W związku z tym nie może sobie pozwolić na porażki we własnej hali - zauważył 29-latek.