Gospodarze sobotniego starcia od samego początku pokazali, że są niezwykle zmotywowani, aby odnieść trzecie zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. Najbardziej było to widać w poczynaniach Łukasza Szczypki i Michała Kozaka, którzy już w trakcie pierwszych 10 minut zdobyli dla swojej ekipy po 8 punktów. Astoria w ataku nie radziła sobie źle, ale była fatalnie dysponowana w obronie. Potwierdza to 30 punktów straconych w pierwszej kwarcie. W dodatku z zespołem nie należącym do czołówki ligi.
Bydgoszczanie jednak wzięli się w garść. Bardzo dobry początek drugiej kwarty sprawił, że po zaledwie kilku udanych akcjach wyszli oni na prowadzenie 34:32. Duża w tym zasługa zwłaszcza 18-letniego Karola Kutty. To jednak tylko podrażniło gospodarzy, a zwłaszcza ich podkoszowego Mateusza Migałę, który wziął - dosłownie - sprawy w swoje ręce i zaczął bezlitośnie punktować Astorię spod kosza. To sprawiło, że beniaminek odzyskał prowadzenie i do szatni schodził, mając w zapasie 7 punktów.
Kolejne fragmenty gry, już po zmianie stron, nie wyglądały inaczej. W szeregi zespołu Adama Kubaszczyka nie wdarło się rozluźnienie, co zdarzało mu się już w tym sezonie, przez co ponosił on porażki. W sobotni wieczór było inaczej. Można wręcz powiedzieć, że katowiczanie chcieli wyraźnie pokazać gościom, że miejsce w rozgrywkach pierwszej ligi nie ma znaczenia. I pokazali, bo na parkiecie wyglądało to tak, jakby to oni bili się o play-offy, a Astoria walczyła w dolnych rejonach tabeli. Trzecia kwarta to popis gry zwłaszcza doświadczonego Łukasza Grzegorzewskiego, który zdobył w niej 8 "oczek".
Ostatnia część gry okazała się już być formalnością. Był moment, w którym wydawało się, że Astoria może jeszcze losy tego meczu odmienić, jednak na 5 minut przed końcem prysły one niczym bańka mydlana. Wchodzący pod kosz Paweł Lewandowski punktów nie zdobył. Nie zgadzając się z decyzją sędziów, że nie był faulowany, zarobił jednak przewinienie techniczne, które było jego piątym faulem w tym meczu. Przysługujący AZS-owi rzut osobisty wykorzystał Szczypka, a chwilę później Kozak zaaplikował bydgoszczanom trójkę, powiększając prowadzenie swojej ekipy do 12 punktów.
Tego goście odrobić nie byli już w stanie i przegrali ostatecznie 79:86. Katowiczanie w kilku aspektach zagrali doskonałe zawody. Fantastycznie dzielili się piłką (22 asysty), grali znakomicie na atakowanej tablicy, gdzie zebrali Astorii aż 20 piłek! W wygranej nie przeszkodziła im nawet, co wyjątkowo zdecydowanie na wielki minus, "zawrotna" skuteczność w rzutach wolnych. Gospodarze spudłowali bowiem z linii aż 12-krotnie na... 16 prób. Bydgoszczanie zagrali bez kontuzjowanego Huberta Mazura, ale dla zespołu walczącego o fazę play-off, nie powinno być to wytłumaczeniem porażki z ostatnim zespołem w tabeli.
AZS AWF Mickiewicz-ROMUS Katowice - Astoria Bydgoszcz 86:79 (30:23, 19:19, 25:20, 12:17)
AWF Mickiewicz: Migała 21 (11 zb.), Kozak 19 (9 as.), Grzegorzewski 16, Szczypka 14, Leszczyński 6, Kordubski 4, Piotrkowski 4, Nowak 2, Gospodarek 0, Kolenda 0, Kołakowski 0.
Astoria: Piotr Robak 22, Lewandowski 13, Szyttenholm 11, Grod 9, Fatz 8, Kutta 8, Laydych 6, Barszczyk 2, Łucka 0.