J.R. Reynoldsa po raz ostatni kibice Stelmetu BC Zielona Góra mogli oglądać 8 grudnia. Wówczas w wygranym starciu z Energą Czarnymi Słupsk Amerykanin po jednej z akcji znalazł na parkiecie i zaczął zwijać się z bólu. Musiał interweniować sztab medyczny zielonogórskiej drużyny, bo zawodnik nie był w stanie zejść z parkietu o własnych siłach.
Po badaniach okazało się, że koszykarz doznał zwichnięcia w trzech stawach śródstopno-paliczkowych stopy lewej. Jego przerwa miała początkowo trwać dwa tygodnie, ale przedłużyła się do czterech. Gracz chciał wracać do gry znacznie szybciej, ale nie otrzymał on zgody od lekarzy, którzy nie chcieli, aby uraz się odnowił.
Powrót Amerykanina przypadł na mecz z Polskim Cukrem Toruń. Zawodnik otrzymał od Saso Filipovskiego 20 minut. Trzeba sobie powiedzieć, że koszykarz bardzo dobrze spożytkował ten czas na parkiecie. Był drugim strzelcem w zespole.
Reynolds zdobył 14 punktów (1/2 za dwa, 4/7 za trzy). Ciekawostką jest fakt, że dla zawodnika był to zarazem najlepszy mecz w zielonogórskiej drużyny. Do tej pory w rozgrywkach TBL nie udało mu się przekroczyć bariery 10 punktów!
Jego powrót jest dobrym prognostykiem przed spotkaniem z Panathinaikosem Ateny, które dla zielonogórzan będzie meczem o wszystko w Eurolidze. Jedynie zwycięstwo przedłuża szansę mistrzów Polski na awans do TOP16.