Na sześć minut przed końcem niedzielnego spotkania po celnym rzucie Rashauna Broadusa goście z Dąbrowy Górniczej prowadzili 72:69 i byli na najlepszej drodze do wygrania trzeciego spotkania z rzędu w Tauron Basket Lidze.
Tak by się zapewne stało, gdyby nie fakt, że w kolejnych ośmiu akcjach MKS nie zdobył punktów. Dąbrowianie mylili się na potęgę. Nie trafiali Broadus, Sam Dower czy Mateusz Dziemba. Niemoc gości wykorzystali Akademicy, którzy mieli z kolei znakomity fragment i odskoczyli na 11 punktów przewagi.
- To był trudny mecz dla naszego zespołu, bo musieliśmy sobie radzić bez Jakuba Dłoniaka i Erica Williamsa. To spore straty. Oni są bardzo ważnymi zawodnikami w drużynie. Uważam, że przegraliśmy w Koszalinie, ponieważ w końcówce popełnialiśmy fatalne błędy. Nie mogliśmy nic trafić, co wykorzystali gospodarze. Rywale odskoczyli i zbudowali bezpieczną przewagę. Możemy żałować tej porażki, bo przez większość meczu graliśmy jak równy z równym - zaznacza Rashaun Broadus.
Dąbrowianie czwartą kwartę przegrali aż 14:25, co zaważyło o końcowym wyniku. Wojciech Wieczorek, dla którego był to ostatni mecz w roli pierwszego trenera, bardzo żałuje, że jego drużynie nie udało się wygrać w Koszalinie.
- Uważam, że przez ponad trzy kwarty nieźle radziliśmy sobie z rywalem. Dużą stratą był brak Williamsa. Aczkolwiek robiliśmy wszystko, aby tę dziurę załatać i walczyliśmy z podkoszowymi AZS-u. W końcówce gospodarze wykazali jednak zdecydowanie więcej zimnej krwi. O nas tego niestety nie mogę powiedzieć. Popełniliśmy katastrofalne błędy, które kosztowały nas porażkę - komentuje Wieczorek.
MKS Dąbrowa Górnicza z bilansem 4-6 zajmuje 13. miejsce w Tauron Basket Lidze.