GKS namęczył się w Bydgoszczy. "Trudno się gra, mając już taką przewagę"

Zespół tyskiego GKS-u wyraźnie znajduje się na fali wznoszącej. Podopieczni Tomasza Jagiełki w sobotę odnieśli czwarte z rzędu zwycięstwo, ale tym razem kosztowało ich ono najwięcej nerwów. Prowadzili oni z Astorią już 25 punktami, a wygrali dwoma.

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki

Mecz w Bydgoszczy zawodnicy z Tychów rozpoczęli książkowo. Pierwszą kwartę wygrali aż 33:10. Nie dość, że wpadało im niemal wszystko z ataku pozycyjnego, to do tego dokładali znakomitą obronę, z której mogli wyprowadzać skuteczne kontrataki. - W pierwszej kwarcie trochę zaskoczyliśmy drużynę Astorii. Poza tym wszystko, co rzuciliśmy, wpadało. Później na pewno zabrakło nam trochę dwóch podstawowych zawodników. Cieszę się jednak, że daliśmy radę wygrać na trudnym terenie - podsumował spotkanie najlepiej punktujący w tym meczu Tomasz Bzdyra.

Wspomnianymi przez niego nieobecnymi byli Piotr Hałas i Wojciech Barycz, czyli najlepszy strzelec i jeden z podstawowych podkoszowych tyskiej ekipy. Ich absencja spowodowała, że na pozycjach 1-2 oraz 4-5 trener GKS-u rotował trzema graczami. Znakomicie spisali się zwłaszcza podkoszowi - Tomasz Deja oraz właśnie Bzdyra, którzy łącznie zdobyli 35 punktów, czyli niemal połowę zdobyczy zespołu. - Jestem zadowolony, że wygraliśmy. Za tydzień, dwa nikt nie będzie pamiętał, że prowadziliśmy już ponad 20-oma punktami - zaznaczył Bzdyra, zdobywca 24 oczek dla GKS-u.

- Bardzo ciężkie spotkanie dla nas - wymownie rozpoczął z kolei Tomasz Jagiełka. - Przede wszystkim trudno się gra, mając już ponad 20-punktową przewagę. Dużo nerwowości wkradło się w nasze szeregi od trzeciej kwarty. Brak podejmowania decyzji, o czym świadczy tylko 26 zdobytych punktów. Mieliśmy niezłą skuteczność, ale jednak zaszwankował nam nieco atak, co też spowodowane jest na pewno tymi dwiema kontuzjami - podsumował trener GKS-u.
Tomasz Bzdyra (z prawej) zagrał w Bydgoszczy świetne zawody Tomasz Bzdyra (z prawej) zagrał w Bydgoszczy świetne zawody
Było to zupełnie inne spotkanie niż chociażby ostatnia wyjazdowa wygrana tyszan - w Radomiu. Wtedy wyższy bieg włączyli oni w drugiej kwarcie, a później już spokojnie kontrolowali przebieg gry. W Bydgoszczy to oni zaczęli warunki dyktować, lecz później do głosu doszli już gospodarze i gdyby mieli odrobinę więcej szczęścia, mogli nawet doprowadzić do dogrywki. Tak się jednak nie stało i gracze GKS-u mogli odetchnąć.

Za tydzień, w ramach ostatniej kolejki w pierwszej rundzie, podopieczni Tomasza Jagiełki podejmą Zetkamę Doral Nysę Kłodzko. Gracze beniaminka na wyjeździe w tym sezonie jeszcze nie wygrali, wobec czego przed GKS-em otwiera się wielka szansa, aby zmagania w pierwszej rundzie zakończyć pięcioma wygranymi z rzędu. I tym samym z bardzo dobrym bilansem, który w przypadku zwycięstwa wyniesie 10-5.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×