Efektowne triple-double Curry'ego! Warriors idą jak burza!

Stephen Curry skompletował szóste w karierze triple-double, pomagając Golden State Warriors pokonać Sacramento Kings 122:103. Wojownicy wygrali 33. spotkanie z rzędu we własnej hali!

Stephen Curry w pierwszej kwarcie nie zdobył żadnego punktu, co zdarzyło mu się po raz pierwszy w obecnym sezonie. W dwóch kolejnych grał już tak dobrze, że skompletował triple-double, szóste w karierze. W samej drugiej odsłonie gwiazdor Warriors wywalczył 17 punktów (w nieco ponad trzy minuty!), notując w sumie 23 oczka, 14 zbiórek (rekord kariery) i 10 asyst.

Tym samym Wojownicy wygrali 33. spotkanie z rzędu przed własną publicznością (15-0 w tym sezonie), poprawiając swój bilans do stanu 29-1! Niesamowity start ekipy z Kalifornii trwa w najlepsze i coraz bardziej zagrożony wydaje się być historyczny sezon Chicago Bulls (72-10).

29 punktów dla GSW dołożył Klay Thompson, cztery mniej zapisał na swoim koncie Draymond Green. Wojownicy trafili aż 20 trójek i rozdali 33 asysty - kiedy grają na takim poziomie, mało kto jest ich w stanie zatrzymać! Nawet jeśli gracz gości Omri Casspi ma dzień życia. Izraelczyk trafił dziewięć trójek i uzbierał 36 punktów. Znów swój zespół osłabił DeMarcus Cousins, który wolał kłócić się z sędziami zamiast grać w koszykówkę. Efekt? Został wyrzucony z gry na początku trzeciej kwarty.

18-0 to z kolei bilans we własnej hali San Antonio Spurs, którzy pokonali Minnesotę Timberwolves 101:95. Gospodarze musieli tego dnia radzić sobie bez Tima Duncana, a od drugiej kwarty również bez Gregga Popovicha. Trener Ostróg tak nawrzeszczał na sędziów, że ci wyrzucili go z ławki.

Mimo tego Spurs potrafili pokonać Leśne Wilki, pieczętując triumf w drugiej połowie. Kawhi Leonard zdobył 17 punktów, wykonując przy tym sporo dobrej pracy w defensywie, przy liderze gości - Andrew Wigginsie. Tyle same oczek niespodziewanie zgromadził Boban Marjanović. Potężny Serb (221 cm, 132 kg) miał 7/7 z gry w zaledwie 15 minut gry.

18-0 przed własną publicznością to najlepszy start sezonu w Konferencji Zachodniej od 1986 roku. Wówczas Houston Rockets mogli pochwalić się podobnym wynikiem. Osiem lat wcześniej podobny wyczyn mieli Portland Trail Blazers.

LeBron James awansował na 17. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii NBA, wyprzedzając Alexa Englisha. Lider Cleveland Cavaliers potrzebował pięciu punktów, aby wskoczyć oczko wyżej - ostatecznie zakończył zawody z 14 punktami. Kolejnych trzech zawodników wyprzedzić będzie już trudniej - wszyscy bowiem są aktywnymi koszykarzami. Mowa o: Kevin Garnett, Paul Pierce i Tim Duncan.

Wyniki:

Charlotte Hornets - Los Angeles Lakers 108:98
(Walker 38, Zeller 16, Batum 15 - Bryant 22, Nance 12, Bass 12)

Indiana Pacers - Atlanta Hawks 93:87
(Ellis 26, Mahinmi 13, Budinger 10 - Millsap 24, Teague 18, Sefolosha 14)

Orlando Magic - New Orleans Pelicans 104:89
(Vucevic 28, Fournier 20, Harris 14 - Davis 20, Cole 17, Evans 16)

Miami Heat - Brooklyn Nets 105:111
(Bosh 24, Wade 24, Whiteside 18 - Lopez 26, Ellington 26, Jack 18)

Chicago Bulls - Toronto Raptors 104:97
(Gasol 22, Snell 22, Rose 20 - Lowry 28, DeRozan 19, Scola 13)

Dallas Mavericks - Milwaukee Bucks 103:93
(Matthews 22, Paczulia 17, Felton 14 - Bayless 19, Middleton 15, Mayo 13)

San Antonio Spurs - Minnesota Timberwolves 101:95
(Leonard 17, Marjanovic 17, Ginobili 13 - Wiggins 18, LaVine 15, Towns 10)

Phoenix Suns - Cleveland Cavaliers 97:101
(Warren 23, Knight 18, Leuer 14 - Irving 22, Smith 17, Love 16)

Utah Jazz - Philadelphia 76ers 95:91
(Hayward 24, Burke 14, Hood 13 - Smith 22, Holmes 18, Noel 18)

Golden State Warriors - Sacramento Kings 122:103
(Thompson 29, Green 25, Curry 23 - Casspi 36, Gay 17, Collison 13)

Źródło artykułu: