Na taki mecz kibice Farmaceutów czekali bardzo długo. Starogardzianie po niespełna dwóch miesiącach przełamali się we własnej hali i mogli cieszyć się z drugiego triumfu w tegorocznych rozgrywkach. Należy przede wszystkim podkreślić świetną obronę podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa i zatrzymanie rewelacji sezonu, jaką niewątpliwie jest ekipa z Trójmiasta na 46 punktach. Litewski szkoleniowiec zadowolony może być z czegoś jeszcze. O czym mowa? O przełamaniu Johnnego Dee. Amerykański strzelec nareszcie był sobą na parkiecie i zanotował najlepszy swój występ w biało-niebieskim trykocie, notując 18 punktów, na bardzo dobrej skuteczności.
- Nie byłem pewny siebie ostatnio i to było coś, na czym skupiłem się od początku meczu - mówi nam bardzo zadowolony Johnny Dee. - Rozmawiałem o tym dużo z trenerem i kazał mi być agresywnym, grać tak jak prezentuje się na treningach. Byłem wcześniej bardzo poirytowany, ale wiedziałem, że mogę grać lepiej - podkreśla zawodnik zza oceanu.
- Ostatni tydzień treningów był naprawdę dla nas bardzo dobry, bo skupialiśmy się przede wszystkim na obronie i ona była kluczem do zwycięstwa, ale też ułatwiła naszą grę w ataku - kontynuuje Dee. - Kiedy zatrzymujesz zespół na 46 punktach, do tego trafiasz kilka trudnych rzutów, to wiedz, że masz szansę na zwycięstwo - tłumaczy.
Czasu na świętowanie Kociewskie Diabły będą mieć jednak bardzo niewiele. Koszykarze z Kociewia nie myślą o nocy sylwestrowej, a o kolejnym ligowym pojedynku, gdyż już w niedzielę zagrają na wyjeździe z AZS-em Koszalin, gdzie postarają się poszukać kolejnej niespodzianki.
- Nie wiem, co będę robił na sylwestra - śmieje się Johnny Dee. - Jestem taki podekscytowany, że zagrałbym już kolejny mecz. Na pewno będziemy gotowi do spotkania w Koszalinie - kończy.