Uros Mirkovic tonuje optymizm: Nie skaczmy do góry, jeszcze nic się nie stało

Polpharma Starogard Gdański nie przestaje zaskakiwać. Po rozgromieniu Asseco Gdynia, kolejną ofiarą Kociewskich Diabłów stał się AZS Koszalin. Przyjezdni rozgromili Akademików 82:56!

Jeszcze do niedawna w Starogardzie Gdańskim panowały fatalne nastroje, gdyż drużyna zajmowała ostatnie miejsce w tabeli z zaledwie jednym zwycięstwem i tylko niepoprawni optymiści wierzyli w jej odrodzenie. Po zakontraktowaniu Mindaugasa Budzinauskasa Farmaceuci jednak wyraźnie odżyli i z każdym kolejnym tygodniem widoczna jest praca litewskiego szkoleniowca.

Przełomowym meczem dla nich okazał się pojedynek z Asseco Gdynia, po którym zespół uwierzył, że może wygrywać. Potwierdził to cztery dni później w Koszalinie, kontrolując od pierwszej do ostatniej minuty losy spotkania z kolejnym rywalem, odnosząc tym samym drugą wygraną z rzędu. Mimo tego koszykarze starają się tonować optymizm, zdając sobie sprawę, że dalej znajdują się w dołach ligowej tabeli.

- Przez trzy tygodnie mieliśmy taką sytuację, że było ciężko - przypomina Uros Mirkovic. - Przegraliśmy jedenaście meczów, wygraliśmy tylko jeden i wtedy powiedziałem, że jest ciężko, ale trzeba być pozytywnie nastawionym. Teraz, gdy wygraliśmy dwa mecze z rzędu różnicą 30. punktów powiem, że trzeba być skromnym i nie skakać za dużo do góry, bo jeszcze nic się nie stało - podkreśla Serb.

Okazja do kolejnego triumfu Kociewskich Diabłów już w czwartkowy wieczór. Do Starogardu Gdańskiego przyjadą King Wilki Morskie Szczecin, a w niedzielę WKS Śląsk Wrocław. Wydaje się, że w takiej dyspozycji Polpharmę stać na odniesienie kolejnych zwycięstw.

- Musimy zostać na ziemi. Jeszcze wiele meczów mamy do końca - zaznacza Uros Mirkovic.

Źródło artykułu: