Dylewicz wraca na stare śmieci. "Spędziłem w Sopocie wiele wspaniałych lat"
Filip Dylewicz w przeszłości odnosił wielkie sukcesy z zespołem z Sopotu. W sobotę w koszulce PGE Turowa Zgorzelec stanie po drugiej stronie barykady. Jak spisze się doświadczony podkoszowy?
To właśnie w barwach klubu spod znaku Trefla święcił największe triumfy w karierze. Kilkukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, grał także w rozgrywkach euroligowych. W 2013 roku przeniósł się do PGE Turowa Zgorzelec, z którym kontynuuje passę sukcesów. Zdobył trzy medale (złoty i dwa srebrne). W tym sezonie będzie jednak o podobne laury, bo zespół przeszedł gruntowne zmiany.
Kapitan PGE Turowa wierzy jednak, że drużynę stać na sprawienie niespodzianki. Takim optymistycznym sygnałem było spotkanie ze Stelmetem BC Zielona Góra, w którym zgorzelczanie pokazali się z naprawdę dobre strony.
- Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nawiązaliśmy walkę z mistrzem Polski, uczestnikiem Euroligi, zespołem, który gra naprawdę bardzo dobrze, to mam nadzieję, że w nowym roku pójdziemy za ciosem i będziemy nadal prezentować tak wysoki poziom - przyznaje Dylewicz.Dylewicza bardzo obawia się Zoran Martić, trener Trefla Sopot, który liczy jednak na to, że jego zawodnicy staną na wysokości zadania i powstrzymają lidera PGE Turowa.
- Wiem o tym, ile dla sopockiej koszykówki znaczy Filip Dylewicz. W sobotę z pewnością będzie bardzo zmotywowany, a nie ma wątpliwości co do tego, że to najbardziej doświadczony i klasowy zawodnik Turowa - mówi Słoweniec.
Kapitan PGE Turowa w tym sezonie zdobywa przeciętnie ponad 15 punktów na mecz.