Zgorzelczanie sezon 2015/2016 rozpoczynali z Damontre Harrisem, który prezentował się bardzo przyzwoicie. Amerykanin był pewnym punktem w zespole Piotra Ignatowicza. Podkoszowy zdobywał przeciętnie 10,4 punktu i 8,3 zbiórki. Na początku grudnia zawodnik otrzymał konkretną ofertę z ligi tureckiej, z której skorzystał.
Odejście Harrisa sprawiło, że zespół ze Zgorzelca pozostał bez klasycznego środkowego. Dziurę na tej pozycji Piotr Ignatowicz próbuje łatać Filipem Dylewiczem, a nawet Denisem Krestininem, którzy muszą walczyć ze znacznie silniejszymi zawodnikami. Tak było chociażby w starciu z Treflem Sopot. Ater Majok, sudański podkoszowy, był praktycznie nie do zatrzymania. Zdobył 12 punktów i miał aż 14 zbiórek.
W kuluarach ostatnio mówiło się, że wicemistrzowie Polski są zainteresowani pozyskaniem Darrella Harrisa i Kirka Archibeque'a. Ściągnięcie tego pierwszego jest raczej mało możliwe, bo Amerykanin dobrze radzi sobie w lidze greckiej.
- Rozmawiamy z kilkoma kandydatami. Chcielibyśmy, aby był to zawodnik, który od razu stanie się ważnym graczem naszego zespołu. Od miesiąca tak ciągniemy i jest to męczące - zaznacza Ignatowicz.
Trener PGE Turowa liczy, że uda się zakontraktować gracza przed kolejnym ligowym meczem. Rywalem wicemistrzów Polski będzie Polski Cukier Toruń, który w swoich szeregach ma kilku silnych podkoszowych.
- Być może uda się dopiąć sprawy przed kolejnym meczem ligowym. Nie ukrywam, że byłoby to spore wzmocnienie - komentuje Piotr Ignatowicz.