1. kolejka fazy TOP 16 Euroligi: Emocje w Mediolanie

Do bardzo ciekawego meczu doszło w Mediolanie, pomiędzy dwoma grupowymi rywalami Asseco Prokomu Sopot. Ostatecznie lepsi okazali się gracze Armani Jeans, którzy po emocjonującej końcówce pokonali Olympiakos Pireus 76:74. W innych meczach zwycięzcy triumfowali wysoko. Najwyżej, bo różnicą aż 31 punktów, wygrała drużyna Maccabi Tel Awiw, która pokonała u siebie Albę Berlin.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

W dramatycznych okolicznościach zakończyło się spotkanie w Mediolanie, choć gospodarze, Armani Jeans, do nerwowej końcówki doprowadzili na własną prośbę. Podopieczni Pierro Bucchiego od samego początku wyszli na zdecydowane, kilkupunktowe prowadzenie, które do przerwy wynosiło już 10 oczek. Olympiakos grał ospale i nieskutecznie w ofensywie. Sygnał do ataku pod koniec trzeciej odsłony (było wówczas 61:45) dał Giorgos Printezis (najlepszy gracz spotkania). Grek zdobył kilka oczek z rzędu na przełomie kwart, kilka punktów dołożył Nikola Vujcić i zespół z Pireusu przegrywał tylko 65:64 na cztery minuty do końca meczu! Niestety dla przyjezdnych, wówczas obudził się Mike Hall. Amerykanin zdobył 8 z ostatnich 11 punktów mediolańczyków, a zbierając dwie kluczowe piłki, przypieczętował zwycięstwo Armani Jeans. - To było dziwne spotkanie. W pierwszej połowie wychodziło nam niemalże wszystko, w drugiej już nie. Na szczęście pokazaliśmy wielką chęć zwycięstwa i głównie za sprawą Mike’a - odnieśliśmy sukces - chwalił swojego gracza włoski trener. Iannakis Panayotis stwierdził zaś - Wygraliśmy wszystkie statystyki, ale przegraliśmy dwoma punktami. Jeden celny rzut więcej i to my bylibyśmy górą. Niestety nie udało się. Warto dodać, że Olympiakos przegrał pomimo faktu, iż wymusił na gospodarzach popełnienie aż 20 strat!

Armani Jeans Mediolan - Olympiakos Pireus 76:74 (23:20, 19:12, 20:21, 14:21)
(Hawkins 15 (3x3, 4 as.), Vitali 15 (3x3), Thomas 14 (3x3), Hall 13 (3x3, 6 zb.) - Printezis 22, Vujcić 10 (5 as.), Halperin 7, Papaloukas 7 (7 zb., 5 as.))

Żadnych złudzeń nie pozostawili zawodnicy trenera Piniego Gershona i zdemolowali w Tel Awiwie Albę Berlin różnicą aż 31 punktów, 96:65. Dzięki temu zwycięstwu Maccabi zajmuje obecnie pierwszą lokatę w grupie F, gdyż we wczorajszym spotkaniu Real Madryt pokonał Barcelonę różnicą tylko dwóch oczek. Świetny mecz zanotował duet Lior Eliyahu - D’Or Fischer. Izraelczyk rzucił 22 oczka oraz zebrał 8 piłek z tablic. Tyle samo zbiórek zanotował amerykański środkowy, który w przeszłości grał w barwach Anwilu Włocławek. Zdobył też tylko o jeden punkt mniej. - Jestem szczęśliwy ze zwycięstwa oraz ze stylu gry. Wiem jednak, że cały czas musimy ciężko pracować by było coraz lepiej. - stwierdził na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Maccabi, podczas gdy jego vis-a-visa na ławce Alby, Luka Pavicević. powiedział. - Graliśmy bardzo źle. Nie zrobiliśmy nic, by zagrać typową dla nas koszykówkę i pozwoliliśmy Maccabi rzucić o wiele, wiele punktów za dużo. To są przyczyny naszej porażki. Wśród jego podopiecznych najskuteczniejszym graczem okazał się być Amerykanin Immanuel McElroy - zdobywca 17 oczek i 4 zbiórek.

Maccabi Tel Awiw - Alba Berlin 96:65 (27:20, 22:12, 19:10, 28:23)
(Eliyahu 22 (8 zb.), Fischer 21 (8 zb.), Casspi 12 (4 zb.) - McElroy 17 (1x3, 4 zb.), Sesay 15 (3x3, 4 zb.), Jenkins 14 (2x3, 5 zb.))

Po 25 minutach kibice zgromadzeni w hali Olympic Arena przecierali oczy ze zdumienia. Ich ulubieńcy, koszykarze Panathinaikosu Ateny przegrywali z goścmi z Belgradu 50:51. Ostatni kwadrans podopieczni Żeljko Obradovicia zagrali jednak koncertowo, wygrywając tę cześć meczu 31:12 i cały mecz różnicą 18 oczek. 26 punktów i 6 zbiórek zanotował na swoim koncie Nikola Peković. 23-latek był liderem "Wszechateńskich Koniczynek" spędzając na parkiecie aż 34 minuty. Drugim strzelcem greckiej ekipy został Vassilis Spanoulis - 15 punktów. W drużynie Dusko Vujosevicia na wyróżnienie zasługują Novica Velicković - 13 oczek i Stephane Lasme - 12 punktów i 5 zbiórek. Po spotkaniu trener Vujosević szukał przyczyn porażki w braku doświadczenia swoich graczy. - Ten mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie graliśmy naprawdę nieźle i liczyłem, że uda nam się utrzymać dobry rezultat do końca. Niestety, moi gracze nie mają tyle doświadczenia co przeciwnicy i kiedy presja z minuty na minutę była coraz większa - przestali grać agresywnie. - Zgodzę się z moim przedmówcą. To spotkanie miało dwa oblicza. Na szczęście tym razem, mam na myśli tutaj bolesną porażkę sprzed roku, to my byliśmy górą - powiedział na konferencji prasowej szkoleniowiec gospodarzy, Obradović.

Panathinaikos Ateny - Partizan Belgrad 81:63 (22:23, 14:18, 19:11, 26:11)
(Peković 26 (6 zb.), Spanoulis 15, Perperoglou 9 - Velicković 13 (3x3), Lasme 12 (5 zb.), Tripković 10 (1x3))

Unicaja Malaga pokazała swój prawdziwy potencjał kompletnie wybijając koszykówkę z głowy koszykarzom Lottomatiki Rzym. Zawodnicy trenera Aito Garcii Renesesa prowadzili w tym meczu od początku do końca, już w pierwszej kwarcie wyprzedzając rywali o 12 oczek. Świetnie spotkanie zanotował Marcus Haislip, który pokazał, że to jemu należy się pałeczka pierwszego strzelca w zespole. Amerykanin zdobył 22 punkty i zebrał 6 piłek. Dwie zbiórki więcej, lecz siedem punktów mniej, uzyskał inny czarnoskóry gracz - Bonicafe N’Dong. Po stronie gospodarzy żaden z zawodników nie zaprezentował poziomu, do którego przyzwyczaił rzymskich kibiców. 12 oczek uzbierał Ibrahim Jaabar, a o jedno oczko mniej mieli Primoż Breżec i Rodrigo de la Fuente. - Staraliśmy się walczyć ile tylko sił, lecz przeciwnicy to doświadczony zespół, który doskonale wiedział co musi zrobić, by zwyciężyć. Myślę, że moi koszykarze spalili się nieco psychicznie już na samym początku spotkania - tłumaczył postawę swoich podopiecznych po ostatnim gwizdku sędziego, trener gospodarzy Nando Gentile.

Lottomatica Rzym - Unicaja Malaga 75:88 (14:26, 20:22, 22:23, 19:17)
(Jaaber 12 (2x3), Breżec 11 (7 zb.), de la Fuente 11 (5 zb.), Giachetti 10 – Haislip 22 (1x3, 6 zb.), N’Dong 15 (8 zb.), Kelati 13 (3x3))

Niesamowity początek przygody z fazą TOP 16 zanotowali koszykarze CSKA Moskwy. Podopieczni Ettore Messiny pewnie wygrali w Stambule z tamtejszym zespołem Fenerbahce Ulker, pozwalając gospodarzom na zdobycie tylko 48 punktów! Mecz od początku toczył się pod dyktando "Armii Czerwonej", która już do przerwy prowadziła różnicą 16 oczek. Po spotkaniu włoski szkoleniowiec rosyjskiego potentata nie mógł nachwalić się swojej drużyny. - To niezwykle ważne zwycięstwo. Przez 40 minut prezentowaliśmy bardzo wysoki poziom defensywy i zachowaliśmy trzeźwość umysły w ataku. Bardzo mnie to cieszy.. W jego ekipie najlepszym strzelcem został Litwin Ramunas Siskauskas, który zakończył spotkanie z dorobkiem 14 oczek. 11 punktów dodał Viktor Khryapa. Po stronie gospodarzy warto wymienić jedynie Gordana Giricka - autora 13 punktów i jedynego gracza w ekipie Bogdana Tanjevicia, którzy zaliczył dwucyfrowy zdobycz. 8 oczek i 11 zbiórek zanotował Semih Erden. - Można stwierdzić, że nasi przeciwnicy byli zbyt silny. Że grali świetnie i w ataku, i w obronie. My jednak nie zrobiliśmy nic by ich w jakikolwiek powstrzymać - powiedział po meczu Tanjević, nie kryjąc rozgoryczenia zaistniałą sytuacją.

Fenerbahce Stambuł - CSKA Moskwa 48:66 (12:20, 13:21, 13:8, 10:17)
(Giricek 13 (1x3), Erden 8 (11 zb.), Savas 6 - Siskauskas 14 (2x3), Morris 12 (2x3, 10 zb.), Khryapa 11 (3x3, 6 zb.)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×