Jeszcze na niespełna minutę przed końcem meczu z Polskim Cukrem Toruń, PGE Turów Zgorzelec prowadził 80:76 i był o krok od zwycięstwa. Byłaby to wielka i bardzo ważna z psychologicznego punktu widzenia wygrana dla ekipy Piotra Ignatowicza. Byłaby, gdyż w ostatniej minucie sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie.
- Gratulacje dla Torunia. Zagrali bardzo dobry mecz. I jednocześnie gratulacje dla Łukasza Wiśniewskiego, który pokazał to, z czego był znany tutaj w Zgorzelcu, czyli wielki charakter. Na pewno chciał się dobrze zaprezentować - powiedział trener PGE Turowa, wspomniany wyżej Piotr Ignatowicz.
Szkoleniowiec zgorzelczan miał na myśli oczywiście trzy trójki Łukasza Wiśniewskiego w ostatniej minucie meczu. Rzuty byłego zawodnika PGE Turowa przesądziły o losie spotkania i dały Polskiemu Cukrowi zwycięstwo 85:82.
- Przy tym prowadzeniu, które mieliśmy pod koniec meczu, czterema punktami, szczęście dopisało torunianom, a my mieliśmy go mniej. Powinniśmy grać agresywniej, ewentualnie faulować. Za dużo graczy, którzy mogliby wówczas rzucić za trzy, w szeregach Polskiego Cukru nie było na parkiecie... Niestety, bardzo żałujemy, że zwycięstwo nam uciekło - dodał Ignatowicz, choć przyczyn porażki szukał również w pierwszej połowie.
- Zbyt łatwo pozwoliliśmy gościom zdobyć 52 punkty w pierwszych dwóch kwartach. Torunianie trafiali aż na 75 procentach skuteczności za dwa. Teraz tylko możemy się zastanawiać nad takimi detalami jak np. to, że rywale zdobyli dwa punkty w ostatniej akcji pierwszej połowy. Może gdyby wówczas nie trafili, gdybyśmy wytrzymali koncentrację do końca, nie byłoby tak nerwowej końcówki czwartej kwarty. Tymczasem w takich okolicznościach, jakie mieliśmy, każda końcówka to loteria. Czasem udawało nam się wygrać, tym razem nie - stwierdził trener zgorzeleckiego klubu.
Polski Cukier prowadził w pewnym momencie trzeciej kwarty - po dwóch celnych osobistych Maksyma Kornijenki - 58:43. Wydawało się wówczas, że goście mają zwycięstwo w garści i nie dopuszczą do zmiany przebiegu spotkania. Brawa należą się więc zgorzelczanom za to, że potrafili wyjść z opresji i sprawić, że w końcówce postawili rywala pod ścianą. Brawa jednak również dla torunian, że i oni wyszli z bardzo trudnej sytuacji.
- W drugiej połowie pokazaliśmy taką grę, jaką powinniśmy prezentować od początku. Zbieraliśmy piłki, byliśmy agresywni. Na pewno potrzeba nam trochę czasu, aby nowy zawodnik, Kirk Archibeque, wkomponował się w zespół i złapał rytm oraz płynność, co - nie mam wątpliwości - na pewno stanie się w przyszłości - zakończył Ignatowicz.
zero pomyslu na gre a koncowki meczow to rozgrywa wzorowo pod wzgledem taktycznym -mistrz przegranych koncowek
w meczu z toruniem wpuszcza na ostatnia Czytaj całość