Analiza WP SportoweFakty: Golden State Warriors pobiją rekord Chicago Bulls!

Golden State Warriors mają po 49 meczach lepszy bilans niż Chicago Bulls dwadzieścia lat temu! Obrońcy tytułu są zatem na najlepszej drodze do tego, by poprawić fantastyczny rekord Byków.

W tym artykule dowiesz się o:

Drużyna Steve'a Kerry'ego rozegrała w tym sezonie już 49 spotkań. W poprzednim sezonie na tym etapie rozgrywek Wojownicy mieli na swoim koncie 40 wygranych meczów i 9 porażek. Mimo że gracze Golden State byli bezkonkurencyjni, nie było mowy o nawiązaniu do wyczynu Byków.

W tym sezonie jest jednak jeszcze lepiej. Mistrzowie NBA grają jak z nut. Rozgrywki rozpoczęli od 24 zwycięstw z rzędu! Dopiero Milwaukee Bucks zdołało przerwać fantastyczną passę Warriors. W grudniu obrońcy tytułu doznali jeszcze jednej porażki - ulegli na wyjeździe Dallas Mavericks.

Dwie porażki Stephen Curry i spółka zanotowali również w styczniu. Na dodatek w krótkim odstępie czasu. Najpierw zatrzymali ich koszykarze Denver Nuggets, a raptem trzy dni później dobrze spisujący się w tym sezonie zawodnicy Detroit Pistons.

Od tamtej pory podopieczni Kerry'ego ponownie idą niczym burza. Warriors mają już na swoim koncie osiem wygranych z rzędu. W większości przypadków wręcz demolowali swoich rywali, zdobywając przy okazji mnóstwo punktów. Druga siła ligi - San Antonio Spurs - przegrała z mistrzem aż 90:120! Wicemistrzowie, czyli Cleveland Cavaliers, również zostali znokautowani - 98:132.

Mimo że na starcie rozgrywek obrońcy tytułu zanotowali fantastyczną serię, to wydaje się, że aktualnie są w lepszej formie. W każdym razie pokazują swoją wyższość nad mocniejszymi zespołami.

Cofnijmy się teraz o dwadzieścia lat. To były zupełnie inne czasy, ale wówczas też jedna drużyna grała jak z nut. To Chicago Bulls, do którego należy rekord sezonu zasadniczego - 72 zwycięstw i 10 porażek.

Po 49 spotkaniach Byki miały nieco gorszy bilans niż aktualnie Warriors! Podopieczni Phila Jacksona triumfowali w 44 spotkaniach. Mieli zatem na swoim koncie 5 przegranych spotkań. Zespół z Chicago ulegli Orlando Magic, Seattle SuperSonics, Indianie Pacers, Denver Nuggets i Phoenix Suns.

Co ciekawe, istnieją pewne podobieństwa między Warriors i Bykami. Otóż oba zespoły były niepokonane przed własną publicznością. Zawodnicy Jacksona utrzymali ten niemal do samego końca. Dopiero w 75 starciu w sezonie przegrali z Charlotte Hornets 97:98.

Bilans Golden State Warriors i Chicago Bulls po 49 meczach:

DrużynaBilans
Chicago Bulls 1995/96 44-5
Golden State Warriors 2015/16 45-4

[nextpage]Skończmy już porównania i spójrzmy na to, co czeka Warriors w najbliższym czasie. Jeszcze w lutym mistrzowie NBA rozegrają dziewięć spotkań. Terminarz nie jest łatwy. Choćby z uwagi na fakt, że czeka ich aż siedem meczów wyjazdowych. A to właśnie tam jest największe prawdopodobieństwo, że zespół z Oakland się potknie.

Zresztą zestaw rywali jest dość solidny. Zanim jednak do tego dojdzie, rozegrają jeszcze dwa spotkania przed własną publicznością. To wcale nie muszą być łatwe starcia, zwłaszcza z Oklahoma City Thunder. Grzmot jest w ostatnim czasie w wysokiej dyspozycji - zwyciężył w ostatnich pięciu spotkaniach.

Niemniej trudno się spodziewać, aby ktoś sforsował twierdzę Wojowników. Porażka może nadejść zatem nieco później, gdy obrońcy tytułu będą przemieszczać się z miejsca na miejsce. Gdzie mogą się potknąć? Wydaje się, że najtrudniejsze zadanie czeka ich w Los Angeles, gdzie zmierzą się z Clippers. No i na sam koniec wyjazdowej serii ponownie zmierzą się z Thunder, którzy na własnym parkiecie są szalenie efektywni.

Wielce prawdopodobne, że w lutym zawodnicy Kerra nie doznają dwóch porażek. Według nas są spore szanse na to - zwłaszcza w obecnej formie - iż uda im się przejść przez ten miesiąc z zaledwie jedną porażką. Nie zapominajmy, że czeka na nich chwila wytchnienia z uwagi na Mecz Gwiazd.

Tymczasem dla Bulls dwadzieścia lat temu luty był najgorszym miesiącem. Przegrali wtedy aż trzy z czternastu spotkań. To oczywiście nie jest zły wynik, ale w żadnym innym miesiącu nie zdarzyło im się tyle porażek.

Mecze Golden State Warriors w lutym:

[nextpage]Najbardziej pracowity dla podopiecznych Steve'a Kerra będzie marzec. W następnym miesiącu zespół z Oakland rozegra aż siedemnaście meczów. Czy to oznacza ciężki miesiąc? Niekoniecznie. Zdecydowaną większość, bo aż dwanaście spotkań, Stephen Curry i spółka zagrają we własnym obiekcie.

Przypomnijmy, że to twierdza nie do zdobycia. W tym sezonie jeszcze nikt - a Warriors rozegrali już dwadzieścia siedem starć - nie zdołał sięgnąć w Oracle Arena po zwycięstwo. Mało tego, tylko nieliczni byli w ogóle blisko tego wyczynu. To stawia Wojowników w dobrym położeniu.

A jak wygląda wyjazdowy rozkład? Nie tak łatwo. Przede wszystkim mistrzowie NBA udadzą się do Teksasu, gdzie zagrają najpierw z Dallas Mavericks, a potem z San Antonio Spurs. Ostatnio wprawdzie rozbili koszykarzy Gregga Popovicha, ale okoliczności będą przecież inne. Spurs w tym sezonie u siebie nie przegrali.

Trzeba wziąć też pod uwagę zmęczenie. To już końcówka sezonu zasadniczego, gdzie daje o sobie znać eksploatacja organizmu. Poza tym niektóre zespoły będą walczyły z nożem na gardle, żeby tylko poprawić swoją sytuację. Według nas Wojownicy w marcu przegrają dwa spotkania.

Chicago Bulls nie mają tak intensywnego terminarza. Zawodnicy Phila Jacksona rozegrali w marcu 1996 roku czternaście spotkań, a wygrali dwanaście z nich.

Mecze Golden State Warriors w marcu:

[nextpage]Na finiszu sezonu zasadniczego mistrzów NBA czekają aż dwie konfrontacje z San Antonio Spurs. Może nie być łatwo, zwłaszcza że jedna z nich odbędzie się w Teksasie. To podnosi poprzeczkę Warriors.

Obrońcy tytułu w kwietniu rozegrają siedem spotkań. Pięć z nich odbędzie się w Oracle Arena. Rywale? Dość wymagający - Celtics, Trail Blazers, wspomniani Spurs i na zakończenie Grizzlies.

Zakładając nawet, że Stephen Curry i spółka będą w nie najwyższej dyspozycji i przegrają dwa mecze, to i tak powinni zakończyć sezon zasadniczy z lepszym wynikiem niż Bulls dwadzieścia lat temu.

Według nas najbardziej prawdopodobny scenariusz to 73 wygrane i 9 porażek. To oznacza, że z pozostałych 33 spotkań wystarczy, że zwyciężą w "zaledwie" 28.To dopiero byłoby podkreślenie dominacji.

Niewątpliwie jest to w zasięgu możliwości graczy Kerra. Pozostaje jedynie pytanie, czy Wojownicy mają jeszcze w sobie tyle siły i odporności. Kluczowy może być właśnie luty. Jeśli uda im się go przetrwać bez potknięcia, to będą mieli dwie wygrane "w zapasie".

Mecze Golden State Warriors w kwietniu:

Źródło artykułu: