Marek Zywert na parkiecie w niedzielnym spotkaniu pojawił się już w pierwszej kwarcie. Było to głównie spowodowane faktem, że kontuzjowani byli Mantas Cesnauskis i Folarin Campbell. Rotacja na obwodzie była bardzo ograniczona.
- Byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem wejść już w pierwszej kwarcie, lecz było to spowodowane kontuzjami w zespole, których niestety nie uniknęliśmy w ostatnim czasie - mówi 19-letni zawodnik Energi Czarnych Słupsk, który na parkiecie spędził 15 minut. W tym czasie zanotował dwa punkty (1/4 z gry), pięć zbiórek i asystę.
- Chciałem odpłacić się za dużą szansę którą otrzymałem, lecz oczywiście nie obyło się bez błędów. Troszeczkę stresu również mi towarzyszyło, ale mam nadzieję, że plan minimum wykonałem - zaznacza koszykarz.
Słupszczanie dość długo męczyli z Siarką Tarnobrzeg. Do przerwy podopieczni Donaldasa Kairysa przegrywali różnicą trzech punktów. Kluczowa okazała się druga połowa, którą goście wygrali 45:30.
- Niestety nie mogliśmy złapać dobrego rytmu i drogi do kosza. W drugiej połowie poprawiliśmy grę w obronie i przyspieszyliśmy nasz atak, co pomogło nam wygrać ten mecz - komentuje Zywert.
Zawodnik w tym sezonie wystąpił w ośmiu meczach, przeciętnie spędzając na parkiecie niecałe pięć minut. W tym czasie 19-letni koszykarz zdobywa 1,3 punktu i i 0,8 zbiórki.
Zobacz wideo: Ewa Swoboda: Widać luz, prędkość i... że jestem trochę gruba
{"id":"","title":""}