- Zabrakło nam wszystkiego po trochu, a Rosa pokazała swoje doświadczenie i siłę, jaką dysponuje - skomentował sobotni mecz z Rosą Radom Piotr Pamuła, rzucający MKS Dąbrowa Górnicza
Walczący o miejsce w pierwszej ósemce i grę w fazie play off dąbrowianie mieli wielką ochotę na zwycięstwo i pokonanie będących w ostatnim czasie w bardzo wysokiej formie rywali. Niestety dla nich zawodnicy Rosy udowodnili, że forma w ostatnim czasie nie jest przypadkiem.
Sam Pamuła bardziej skupia się jednak na tym, że to MKS nie zagrał tak, jak może, a nie, że rywal był poza zasięgiem. - Nie zagraliśmy meczu na poziomie, na którym możemy zagrać, a na pewno nie zrobiliśmy tego przez pełne 40 minut - ocenia.
Zawodnik MKS nie ma również wątpliwości, że największą różnicę na korzyść Rosy zrobiły trójki. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego trafili aż czternaście razy zza linii 6,75. - Trójki były z pewnością główną przyczyną naszej porażki - oznajmia.
MKS w sobotnim pojedynku musiał radzić sobie ponownie bez kilku swoich ważnych zawodników. Sam Dower i Dominik Mavra w ogóle nie pojawili się w składzie meczowym, z kolei Paweł Zmarlak cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Czy ich brak i zawężona rotacja miała wpływ na końcowy wynik?
- Jest to duże osłabienie, ale nie przepadam za tym, żeby zrzucać winę na takie perypetie. Każdy zespół ma swoje problemu, trzeba grać i walczyć - kończy Pamuła.
Teraz przed MKS-em Pucharu Polski, gdzie w czwartek gospodarze turnieju finałowego zmierzą się z Energą Czarnymi Słupsk.