Trefl Sopot w końcu wygrał po nerwowej końcówce. "Możemy trochę odetchnąć"

Trefl Sopot odwrócił złą kartę i w końcu wygrał po nerwowej końcówce. W pokonanym polu sopocianie pozostawili Polpharmę Starogard Gdański.

Kociewskie Diabły na pięć minut przed końcem meczu po trzypunktowym rzucie Marcina Fliegera prowadziły w Hali Stulecia z Treflem Sopot 60:51. Wszystko wskazywało na to, że podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa zapiszą sobie kolejną wygraną w tym sezonie. Tym bardziej, że drużyna Zorana Marticia jest znana z tego, że nie potrafi rozgrywać końcowych fragmentów spotkań.

W poniedziałek sopocianie odwrócili jednak złą kartę i w ostatnich minutach meczu zachowali się jak rutyniarze. Prym wiódł szczególnie Piotr Śmigielski, który zdobył 12 z 15 ostatnich punktów Trefla. Swoje "trzy grosze" dorzucił także młody Paweł Krefft, który przypieczętował zwycięstwo gospodarzy.

- Cieszę się, że w końcu mogłem przyjść na konferencję prasową po zwycięskim meczu - powiedział po zakończeniu spotkania Śmigielski, który był bohaterem sopockiej drużyny.

26-letni zawodnik rozegrał znakomite spotkanie, zdobywając łącznie 19 oczek.

- Był to bardzo twardy mecz. Wiedzieliśmy, że Polpharma wykonuje wiele rzutów z szalonych pozycji, ale trener bardzo nas przestrzegał przed tym. Uważam, że dobrze wykonaliśmy swoją robotę w tym elemencie gry - skomentował Śmigielski.

Dla Trefla była to dopiero piąta wygrana w tym sezonie. Sopocianie z bilansem 5:17 przesunęli się na 14. miejsce w ligowej tabeli.

- To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Teraz możemy trochę odetchnąć i w spokoju przygotowywać się do kolejnego spotkania - cieszył się Śmigielski.

Komentarze (0)