Maciej Kwiatkowski: 7 najważniejszych spraw po okienku transferowym NBA

Tegoroczne okienko transferowe w NBA nie przyniosło przełomowych zmian. Skończyło się na hitowych plotkach - Blake Griffin, Carmelo Anthony, Dwight Howard pozostali w swoich klubach. Co zatem przyniosły wymiany przeprowadzone w ostatnim tygodniu?

Maciej Kwiatkowski
Maciej Kwiatkowski
Steve Kerr (trener) i zawodnicy Golden State Warriors AFP / Na zdjęciu: Steve Kerr (trener) i zawodnicy Golden State Warriors

1. Golden State Warriors pozostali faworytem nr 1 do tytułu

Bardzo rzadko w zimowych okienkach transferowych zdarzają się wymiany, które potrafią zamieszać w gronie faworytów do tytułu - takie jak choćby sprowadzenie przez Detroit Pistons w 2004 roku Rasheeda Wallace'a, czy cztery lata później pozyskanie Pau Gasola przez Los Angeles Lakers. W tym roku raz jeszcze zabrakło ruchów, które wstrząsnęłyby czołówką NBA.

Golden State Warriors (48-4) wciąż są poziom wyżej nad resztą kandydatów do tytułu. Ani San Antonio Spurs (45-9), ani Cleveland Cavaliers (39-14) i Oklahoma City Thunder (40-14) nie dokonali ruchu, który postawiłby ich w tym samym szeregu. W tym momencie praktycznie tylko kontuzje mogą pozbawić Warriors zdobycia drugiego mistrzostwa z rzędu.

Kontuzja łydki Kawhi'a Leonarda osłabia Spurs na starcie drugiej części rozgrywek i być może przesądziła już o losach tego kto zajmie 1 miejsce w Konferencji Zachodniej na koniec sezonu regularnego. Najbardziej interesującą historią pozostaje więc to czy Warriors uda się pobić rekord Chicago Bulls (72-10 w sezonie 1995/96).

Warto patrzeć na to jak Warriors prezentowali się będą po Weekendzie Gwiazd, bo przed nimi trudniejsza część terminarza. Zaczynając od piątku, Warriors rozegrają 6 meczów wyjazdowych w ciągu 9 dni. 5 z 6 rywali to zespoły, które awansowałyby do play-off, gdyby sezon skończył się dzisiaj (Portland, LA Clippers, Atlanta, Miami, Oklahoma City).

2. Nikt nie chciał popełnić błędu New York Knicks

Klubu nie zmienili ani Dwight Howard (Houston), ani Al Horford (Atlanta), Ryan Anderson (New Orleans), Pau Gasol (Chicago), Mike Conley (Memphis) i Hassan Whiteside (Miami). Kontrakty wszystkich kończą się po tym sezonie i drużyny zastanawiające się nad ich pozyskaniem, nie chciały oddawać w zamian graczy i wyborów w drafcie.

W lutym 2011 roku New York Knicks oddali mnóstwo, by pozyskać Carmelo Anthony'ego, na pół roku przed tym zanim skończył mu się kontrakt. Knicks mogli zaczekać te pół roku, aż Anthony stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem i nie tracić w zamian ani Danilo Gallinariego, Wilsona Chandlera i wyborów w drafcie.

Wśród wyżej wymienionych nie ma oczywiście kogoś pokroju Anthony'ego z 2011 roku - co po latach w pewnym sensie usprawiedliwia Knicks (obawiali się, że Anthony wybierze grę w Brooklyn Nets) - ale takie kluby jak Boston Celtics, czy Toronto Raptors wolały zaczekać do lipca, niż pozbywać się graczy i wyborów w drafcie na pozyskanie Horforda (Celtics) czy Andersona (Raptors). Przy czym ci ostatni będą musieli się nieźle nagimnastykować, aby w lipcu stworzyć miejsce w "salary-cap" (pozbyć się np jednego z trójki DeMarre Carroll, Terrence Ross, Jonas Valanciunas).

Z drugiej strony drużyny, których przyszłość stoi pod znakiem zapytania - takie jak Atlanta Hawks (Horford) i Memphis Grizzlies (Conley) - nie zdecydowały się na pozbycie jednego z trzech swoich najlepszych graczy. Nawet jeśli istnieje coraz większe ryzyko, że stracą ich w lipcu, nie pozyskując nic w zamian, poza miejscem w "salary-cap".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×