Podopieczne Teodora Mołłowa mają na razie na swoim koncie jeden mecz w eliminacjach, w którym pokonały w Wałbrzychu Białorusinki. Teraz czas na sesję wyjazdową, bowiem w sobotę Polki zagrają w Belgii, natomiast w środę na Białorusi.
Belgijki dla odmiany w swoim jedynym dotychczasowym meczu przegrały z Białorusinkami i chcąc zachować szanse na awans do Women EuroBasket 2017 muszą w sobotę wygrać.
Biało-czerwone wyjechały do Namur odpowiednio przygotowane. Ostatnie dni spędziły na zgrupowaniu w Krośnie, gdzie m.in. dwukrotnie pokonały Czeszki. Teraz trzeba wygrać w eliminacjach.
- Wiemy jak grają rywalki. Przede wszystkim nie możemy pozwolić im narzucić tempa gry. Musimy go kontrolować, bo rywalki będą chciały grać bardzo szybko - przekonuje kapitan polskiej reprezentacji Martyna Koc.
Zatrzymać szybką grę to jedno. Drugim najważniejszym czynnikiem będzie ograniczenie poczynań Emmy Meesseman. Bezapelacyjna liderka Belgii w swoim pierwszym meczu eliminacyjnym wywalczyła 31 punktów, 17 zbiórek, 5 asyst i 4 zbiórki. O jej wartości niechaj świadczy fakt, że w ostatnim czasie zgłosili się po nią włodarze europejskiego potentata - UMMC Jekaterynburg.
Teraz jeszcze siła belgijek wzrośnie, bowiem pod kosz wróci legenda koszykówki żeńskiej w tym kraju Ann Wauters, a to tylko pokazuje, jak poważnie rywalki biało-czerwonych traktują eliminacje.
- Naszą siłą ma być zespołowość, młodość, ambicja i wola walki. Nad tym pracujemy i tak chcemy grać - kończy Koc.
Początek sobotniego meczu w Namur zaplanowano na godzinę 20:00