Marcin Flieger ze średnią 12,2 punktu na mecz jest drugim strzelcem w zespole Kociewskich Diabłów. Pod tym względem ustępuje jedynie Michaelowi Hicksowi, który uzyskuje przeciętnie ponad 17 oczek. Kapitan Polpharmy jest jak najbardziej zadowolony ze swoich indywidualnych osiągnięć, ale tego samego nie może już powiedzieć o wynikach całej drużyny. Drużyna z Kociewia z bilansem 6:15 zajmuje 13. miejsce w ligowe tabeli.
- Staram się w każdym meczu dawać z siebie wszystko. Nie będę ukrywał, że Dobrze czuję się w zespole. Brakuje tylko kilku zwycięstw - mówi Flieger, który żałuje, że jego drużyna nie ma swoim koncie więcej zwycięstw. Starogardzianie są jednak sami sobie winni, bo w kilku meczach wręcz podarowali wygrane rywalom.
- Cały sezon przebiega w ten sposób. W wielu meczach byliśmy bardzo zwycięstwa, ale nie potrafiliśmy ich skutecznie zamknąć. To jest nasza bolączka - dodaje Flieger.
Tak było chociażby w Sopocie w ostatnim spotkaniu. Kociewskie Diabły na pięć minut przed końcem meczu po trzypunktowym rzucie Fliegera prowadziły w Hali Stulecia z Treflem Sopot 60:51. Wszystko wskazywało na to, że gracze Budzinauskasa zapiszą sobie kolejną wygraną w tym sezonie.
- Zabrakło "kropki nad i" w naszych poczynaniach. Nastąpiła taka lawina błędów - komentuje kapitan Kociewskich Diabłów.
Sopocianie w ostatnich minutach meczu zachowali się jak rutyniarze. Prym wiódł szczególnie Piotr Śmigielski, który zdobył 12 z 15 ostatnich punktów Trefla.
- Nic mądrego nie wymyśliliśmy w samej końcówce. Zagraliśmy fatalnie. Mając dziewięć punktów przewagi na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem, nie możemy pozwolić sobie na to, że rywale zabierają nam zwycięstwo. To jest niedopuszczalne. Po obu stronach parkietu zawiedliśmy. Bo można nie zdobywać punktów w ataku, ale należy wówczas skutecznie bronić. My wszystko robiliśmy odwrotnie - przyznaje Flieger.
Polpharma w środę rozegra kolejne ligowe spotkanie. Tym razem rywalem Kociewskich Diabłów będzie Polfarmex Kutno.