Kolejna przeszkoda pokonana - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Sudety Jelenia Góra

Przed środowym meczem Stal Stalowa Wola była faworytem w konfrontacji z Sudetami Jelenia Góra. Jednak goście z Karkonoszy postawili trudne warunki Stali, która dopiero pod koniec trzeciej kwarty udowodniła swoją wyższość.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek pojedynku Stali z Sudetami wskazywał, iż Stal będzie miała spore problemy z pokonaniem beniaminka. Stalowcy nie potrafili poradzić sobie z Jakubem Czechem, który co chwilę punktował dla gości. W 3 minucie meczu po trafieniu Grzegorza Kruka Sudety prowadziły 3:8. Na większą stratę Stalówka już sobie nie pozwoliła w tym spotkaniu. Co więcej 50 sekund później był już remis. Takich rezultatów w całych zawodach było 17. Na pierwsze prowadzenie Stal wyszła po ponad czterech minutach gry, kiedy to za trzy trafił Rafał Partyka. Gospodarze poszli za ciosem i systematycznie powiększali przewagę. Na nieco ponad minutę do końca pierwszej kwarty prowadzili 25:15. Gościom udało się zniwelować stratę i po pierwszej części było 27:21. - Chłopcy za szybko uwierzyli chyba w zwycięstwo i pozwolili gościom dojść na kilka oczek - powiedział po meczu szkoleniowiec Stali, Bogdan Pamuła.

Druga odsłona środowej potyczki była bardzo słaba. Przez cztery minuty goście rzucili tylko 4 oczka, a Stal ani jednego. Oba zespoły myliły się pod koszami. Stalowcy ponownie przespali jedną kwartę, tym razem drugą, co wykorzystali koszykarze z Karkonoszy. Mimo, że na nieco ponad 120 sekund Stalowcy prowadzili pięcioma punktami, to jednak ostatecznie na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku remisowym. Dobrze w tej części radził sobie wprowadzony Łukasz Niesobski, który w tej kwarcie rzucił siedem punktów.

Trzecia odsłona meczu miała bardzo interesujący przebieg. Praktycznie przez osiem minut tej kwarty trwała wymiana ciosów. Na tablicy aż pięciokrotnie widniał wynik remisowy. Goście za sprawą świetnie grającego Tomasza Wojdyły Zawiedli mnie najlepsi zawodnicy jak Rafał Niesobski, który ostatnio prezentował się bardzo dobrze. Również wysocy gracze zawiedli. Jedynie Tomek Wojdyła zagrał dobre zawody - mówił po końcowej syrenie trener Sudetów, Ireneusz Taraszkiewicz. Fani Stali jak zwykle w trudnych momentach wspierali swoich pupili gorącym dopingiem. Jednak ponownie na przeszkodzie stanęli sędziowie. Na dwie i pół minuty przed końcem tej części meczu przewinieniem technicznym został ukarany Tomasz Andrzejewski. - Zostawiam to dla siebie. Nie będę komentował pracy sędziów - stwierdził środkowy Stali. To zmobilizowało zawodników z Podkarpacia, którzy nie dali już rzucić ani jednego punktu gościom przy siedmiu własnych. - W drugiej połowie spotkania stanęliśmy mocniej w obronie i odskoczyliśmy rywalowi na kilka punktów - powiedział rozgrywający Stali, Karol Szpyrka.

Ostatnie dziesięć minut, to już bardzo dobra gra Stali, która nie pozwoliła gościom na dogonienie zielono-czarnych. Jeszcze na sześć minut przed końcem było 67:60, ale trzy minuty później Stalowcy prowadzili różnicą 14 oczek, co było najwyższym prowadzeniem gospodarzy w całych zawodach. Bardzo dobrze w tej kwarcie zagrał Bartłomiej Szczepaniak, który wziął ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Koszykarze Sudetów walczyli o zmniejszenie rozmiarów porażki, ale nie udało się zejść poniżej siedmiu oczek. - Chcieliśmy w końcówce dojść na mniej niż siedem punktów, ponieważ tyloma wygraliśmy u siebie, ale się nie udało - zakończył trener Sudetów.

Stal Stalowa Wola - Sudety Jelenia Góra 81:70 (27:21, 10:16, 26:17, 18:16)

Stal: Szczepaniak 19 (1x3), Partyka 15 (4x3), Piechowicz 14, Andrzejewski 10 (2x3), Klima 10, Wołoszyn 9 (1x3), Lisewski 4, Szpyrka 0.

Sudety: Wojdyła 17 (2x3), Czech 13, Ł. Niesobski 11 (1x3), Samiec 9 (3x3), Kruk 6, Grygiel 4, R. Niesobski 4, Skrzypczak 4, Matczak 2.

Sędziowali: Cezary Nowicki, Grzegorz Łata, Adam Wierzman.

Widzów: 900.

Komentarze (0)