Niesamowity spektakl! Curry bohaterem, Warriors wyrwali zwycięstwo Thunder!

AFP / Stephen Curry robi w NBA rzeczy, jakich nikt przed nim wcześniej nie robił
AFP / Stephen Curry robi w NBA rzeczy, jakich nikt przed nim wcześniej nie robił

Niesamowite, niesłychane! Golden State Warriors wrócili z zaświatów, doprowadzili do dogrywki, a tam zwycięstwo zapewnił im niezawodny Stephen Curry!

Hala Chesapeake Energy Arena eksplodowała. Działy się tam surrealistyczne rzeczy! Oklahoma City Thunder niespełna pięć minut przed końcem spotkania prowadziła nawet 96:85, a następnie także 103:99. Kevin Durant trafił zza łuku i wręcz oczywistym było przypuszczać, iż w 14 i pół sekundy Golden State Warriors nie uda się odrobić czterech punktów straty. Mistrzowie zaśmiali się pod nosem.

Klay Thompson szybko dostarczył drużynie dwa oczka, zostały dwa do odrobienia i piłka w rękach Thunder. Russell Westbrook podał do Duranta, a ten momentalnie został podwojony. Ostry pressing przyniósł zamierzone korzyści, bo KD odgrywał niedokładnie i piłkę przechwycił Thompson. Tę ostatecznie miał Andre Iguodala, który nie trafił rzutu, lecz wymusił faul Duranta! Olbrzymia wrzawa nie zdekoncentrowała 32-letniego koszykarza. Iguodala wykorzystał dwa rzuty wolne, wyrównując stan meczu.

Thunder zostało 0,7 sekundy i niewiele zabrakło, aby MVP z 2014 roku zrobił z nich użytek. Durant minimalnie chybił rzut na wagę zwycięstwa i dodatkowe pięć minut stało się faktem. Wszystko zaczęło się od nowa. Chociaż gospodarze mogli być podłamani, nic takiego nie miało miejsca.

W dogrywce Grzmot znów wypracował sobie przewagę. Były to cztery (114:110) i trzy oczka (118:115). Ale Splash Brothers trzymali rękę na pulsie. Podopieczni Billy'ego Donovana nie upilnowali Thompsona i Westbrook w ostatnim momencie musiał ratować się faulem. Klay dorzucił rzut wolny i doprowadził do remisu.

W kluczowym momencie Russell Westbrook się pomylił, a kilka ostatnich sekund należało do mistrzów NBA. To, co się wówczas wydarzyło, trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy! Stephen Curry...

- Wszyscy obecni w tej szatni widzieliśmy, jak ćwiczy rzuty tego typu na co dzień. Ma największy zasięg rzutu, jaki kiedykolwiek widziałem. Robi to praktycznie bez wysiłku - komplementował kolegę Klay Thompson, który wywalczył 32 oczka. - To było 12 metrów? Co z tego? - śmiał się Draymond Green. - To absurd.

Stephen Curry zaaplikował rywalom 46 punktów, 12 w dogrywce. Golden State Warriors pokonali Oklahomę City Thunder 121:118, odnieśli 53. zwycięstwo w sezonie zasadniczym i już w lutym zapewnili sobie awans do fazy play-off. Wcześniej podobny wyczyn udał się Los Angeles Lakers. Było to dawno temu, bo w rozgrywkach 1987/1988.

27-latek trafił 12 na 16 oddanych rzutów zza łuku, a summa summarum w tym sezonie ma ich na swoim koncie 288. To nowy rekord NBA. Warriors zostały 24 spotkania. Tylko Kobe Bryant i Donyell Marshall trafili w pojedynczym meczu 12 rzutów za trzy. - Nigdy bym nie pomyślał, że w tym momencie sezonu będę zbliżał się do 300 celnych rzutów zza łuku i wszystkiego tego typu rzeczy. To nie ma dla mnie sensu - mówił skromnie. W sobotę nie zatrzymał go nawet uraz lewej kostki, którego nabawił się w trzeciej kwarcie.

Liczba celnych rzutów za trzy w poszczególnych sezonach:

Imię i nazwiskoCelne rzuty za trzySezon
Stephen Curry 288 2015/2016
Stephen Curry 286 2014/2015
Stephen Curry 272 2012/2013
Ray Allen 269 2005/2006

Pod wrażeniem wyczynu Curry'ego był nawet sam LeBron James. - Musimy zatrzymać tego faceta! On jest niedorzeczny! Nigdy wcześniej w historii nie widziałem kogoś takiego! - napisał na swoim Twitterze.

Oklahoma City Thunder przegrała 18 spotkanie w sezonie. Kevin Durant zdobył 37 punktów, 12 zbiórek i i pięć asyst, ale na początku dodatkowych pięciu minut popełnił szóste przewinienie i musiał opuścić parkiet. Westbrook miał 26 oczek, siedem zebranych piłek i 13 kluczowych podań, a monstrualne double-double wywalczył Hiszpan, Serge Ibaka (15 punktów, 20 zbiórek). To wszystko za mało na Golden State Warriors.

Tak podsumował sobotnie spotkanie szkoleniowiec Thunder, Billy Donovan:- Myślę, że wszyscy chłopacy naprawdę dali bardzo dużo od siebie, zostawili serce na parkiecie i zrobili wiele dobrych rzeczy. To rozczarowujące, przegrać taki mecz, ale to pokazuje też, co możemy zrobić, jeśli bronimy tak dobrze i gramy skoncentrowani z ogromną ilością energii.

Dwukrotnie zostali pokonani, tym razem wzięli odwet. Mowa o drużynie Leśnych Wilków, którzy odrobili 14 punktów straty i zrewanżowali się New Orleans Pelicans. - To był nasz wspólny wysiłek - komentował Karl-Anthony Towns. - Mogliśmy zrezygnować w dowolnym momencie. Cały czas przegrywaliśmy 10, 12 punktami, ale walczyliśmy, aby wrócić do meczu. Nigdy się nie poddaliśmy. To czyni to zwycięstwo tak satysfakcjonującym - dodał 20-latek, który zapisał na swoim koncie 30 oczek i 15 zbiórek.

Luizjańczycy prowadzili 74:60, aczkolwiek ostatecznie skapitulowali w hali Smoothie King Center 110:112. W ostatnich sekundach Andrew Wiggins wchodził pod kosz i został sfaulowany przez Erica Gordona. Goście mieli wątpliwości, czy nie było tam przewinienia ofensywnego. Sędziowie dokładnie jeszcze raz przyjrzeli się tej sytuacji i z przekonaniem dali Kanadyjczykowi dwa rzuty wolne. Ten trafił dwukrotnie, a to okazało się decydujące. Pelicans musieli radzić sobie bez Anthony'ego Davisa. Pod jego nieobecność po 31 punktów zdobyli Ryan Anderson i wspominany wyżej Gordon.

Co ponadto? Phoenix Suns, pokonując na własnym parkiecie Memphis Grizzlies, przerwali serię czternastu porażek. San Antonio Spurs trzeci raz w sezonie pokonali Houston Rockets i w tym momencie legitymują się bilansem 50-9. Kawhi Leonard miał 27 punktów, a LaMarcus Aldridge 26 oczek i 16 zbiórek. Tim Duncan zablokował trzytysięczny rzut w karierze.

Wyniki:

Boston Celtics - Miami Heat 101:89 (18:26, 28:23, 26:21, 29:19)
(Smart 15, Crowder 14, Turner 14, Thomas 12, Sullinger 12, Zeller 12 - Dragic 21, Wade 19, Whiteside 13)

New Orleans Pelicans - Minnesota Timberwolves 110:112 (26:25, 30:20, 30:31, 24:36)
(Anderson 31, Gordon 31, Holiday 20 - Towns 30, LaVine 25, Wiggins 20)

Chicago Bulls - Portland Trail Blazers 95:103 (21:21, 20:30, 32:28, 22:24)
(Gasol 22, Moore 19, McDermott 18 - Lillard 31, Plumlee 16, Henderson 13)

Houston Rockets - San Antonio Spurs 94:104 (11:26, 20:25, 26:25, 37:28)
(Harden 27, Brewer 15, Terry 15, Howard 11 - Leonard 27, Aldridge 26, Parker 15)

Milwaukee Bucks - Detroit Pistons 91:102 (24:34, 25:25, 24:21, 18:22)
(Middleton 26, Parker 13, Monroe 10, Plumlee 10 - Jackson 22, Morris 20, Drummond 15, Harris 15)

Oklahoma City Thunder - Golden State Warriors 118:121 po dogrywce (30:20, 27:26, 26:32, 20:25, 15:18)
(Durant 37, Westbrook 26, Ibaka 15 - Curry 46, Thompson 32, Iguodala 12)

Phoenix Suns - Memphis Grizzlies 111:106 (25:18, 29:28, 32:30, 25:30)
(Len 22, Teletovic 18, Tucker 17 - Conley 19, Randolph 19, Barnes 16, Chalmers 15)

Utah Jazz - Brooklyn Nets 96:98 (22:20, 21:28, 18:22, 35:28)
(Hayward 27, Hood 15, Favors 13 - Young 21, Lopez 19, Ellington 16)

Komentarze (5)
KaśkaM
28.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pozdrawiam wszystkich fanów koszykówki i zapraszam do świetnego managera koszykówki Basketball Club Manager BCM 
Vallaa
28.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To co "wyprawia" Curry jest niewiarygodne! pozdrawiam fanów koszykówki i wszystkich z basketballcm 
avatar
dillinger79
28.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
CURRY = KO-SMI-TA !!!
Nie wiem jak wy, ale ja ściągam sobie co niektóre mecze GSW z wyczynami Curry'ego, ale i Thompsona [pamiętne 37 pkt. w jednej kwarcie w zeszłym sezonie] i zachowuję na prz
Czytaj całość
Ursus.61
28.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niedługo trzeba będzie go blisko kryć na całym boisku... ;)
Normalnie za taki rzut trafiony czy nietrafiony w takim momencie czy nawet w normalnej sytuacji to zawodnikowi mocno oberwaloby się
Czytaj całość